poniedziałek, 13 lutego 2012

Konkurs z Anną Łaciną

Zapraszamy do udziału w kolejnej odsłonie konkursu na CPA:)

Już wcześniej zapowiadałam ten konkurs, mam nadzieję, że jesteście przygotowani?

Tym razem do zdobycia jest najnowsza, prosto z drukarni (!) książka Anny Łaciny, zatytułowana "Telefony do przyjaciela". Aby o nią zawalczyć, należy wypowiedzieć się w takim oto temacie:

"Z którym bohaterem/bohaterką książek Anny Łaciny najchętniej spędziłbyś/spędziłabyś Walentynki i jak? Oraz dlaczego właśnie z tą osobą? (nie musi to być bohater płci przeciwnej)".

Na Wasze odpowiedzi czekamy tutaj na blogu do najbliższej soboty, do godziny 20.

Zapraszam także na stronę Autorki: http://www.teano.portalliteracki.pl/news.php


P O W O D Z E N I A !!!

13 komentarzy:

  1. Z miłą chęcią wybrałabym się na randkę Walentynkową z tajemniczym informatykiem ("chłopakiem" Magdy), a dlaczego? Z dwóch powodów jego tajemniczość sprawia, że każda kobieta chciałaby być tą pierwszą, która odkryje jego tajemnicę i kolejny ważny powód on pisze wiersze dla Magdy, ale czy nie mógłby tych wierszy pisać dla mnie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ponieważ nie musi to być bohater płci przeciwnej - to najbardziej chciałabym spędzić Walentynki z samą Anną Ł. - autorką.
    Romantyczne kolacje... już poza mną. Nie chciałabym wysilać się na tajemniczą, miłą i bardzo ciekawą - oczywiście dla jakiegoś "bohatera płci przeciwnej" - dyskusję przy kolacji, już mi się nie chce. Sto razy bardziej wolałabym pogadać, tak o wszystkim, z mądrą, ciepłą i bardzo interesującą AUTORKĄ. A taka jest właśnie Anna Łacina - wiem, bo czytałam Jej książki i bardzo odpowiada mi Jej sposób postrzegania świata.
    Do tego wypiłybyśmy po kieliszku grzanego wina i zjadłybyśmy grzesznie bardzo kaloryczne i tuczące ciacho (lub krem, cokolwiek).
    I to byłyby najlepsze Walentynki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać, że dość trudno jest mi wybrać bohatera, z którym chciałabym spędzić Walentynki. Jak dotąd nie miałam jeszcze okazji poznać żadnego z nich i jest mi z tego powodu naprawdę wstyd. Sugerując się jedynie opisami, które znalazłam na stronie p. A. Łaciny sądzę, że najbliższą memu sercu osobą byłaby Patrycja i to właśnie ją zaprosiłabym na walentynkowy spacer, połączony z wizytą w kinie, czy też Wesołym Miasteczku. Wspólnymi siłami udałoby nam się odnaleźć rodzinę Cullenów i dopiero wczesnym rankiem, wróciłybyśmy do domu, gdzie czekałyby na nas ciepłe łóżka i atrakcyjna lektura.

    Dlaczego Patrycja?

    Niestety nie znam w pełni osobowości, którą stworzyła autorka ale po przeczytaniu - wspomnianych wyżej - informacji jestem niemalże pewna, iż odnalazłabym w niej bratnią duszę. W swoim dwudziestoletnim życiu było mi dane naprawdę wiele. Bez wątpienia można byłoby do tego zaliczyć niekończący się alkoholizm, poważną operację mamy, stratę bliskiego człowieka, a także wiele innych czynników, z którymi niegdyś ostałam zupełnie sama.

    Uroczyście oświadczam, iż nie mam zamiaru odbijać Patrycji Edwarda. Bez wątpienia zadowolę się Emmetem ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pani Aniu, narozrabiala Pani :) Jak mozna prosic o wybranie jednego bohatera z ktorym chcialoby sie spedzic uroczy Walentynkowy czas.Przeczytalam Czynnik malosci oraz Kradzione roze i nie wyobrazam sobie dokonania jednoznacznego wyboru :) Wybierajac Magdzika zalowalabym, ze nie ma z nami Jasminy...zapraszajac wesolego Bartka, brakowaloby mi zakochanego Romka...Dlatego, zwracam sie z prosba o mozliwosc spedzenia Walentynek z wieloma bohaterami.Najchetniej wybralabym sie z nimi w podroz do Grecji.Wszyscy razem pokonalibysmy Kaki Skala i siedzac pod blaszana choragiewka z grecka flaga zlozyli wlasnoreczne podpisy w "pamiatkowej ksiedze "
    Wieczorem koniecznie kapiel w Morzu Egejskim...i zachod slonca...i ognisko...i grecka Retsina...wspomnienia...marzenia, te realne i te mniej...wspolne rozmowy i obietnice, ze spotkamy sie znow za rok :)
    Pani Aniu - jesli nie ma Pani jeszcze planow - ZAPRASZAMY :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie taką osoba jest Patrycja z Czynnika miłości Bardzo podobna do mnie sprzed wielu lat i dlatego może wyczuwam w niej tę bratnią duszę.Bratnią duszę,której się poszukuje przez całe życie i nie zawsze ma się szczęście by ją zależć,Ja nadal szukam.
    jolunia559@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Czołem Szalona Pani Autorko,
    chyba kolacja z Tobą będzie najlepszym rozwiązaniem! Dawno nie rozmawiałyśmy sobie tak na dłużej....
    Widzę,że masz już propozycje, więc tylko powiem, że masz nadal szalone pomysły i dużo energii życiowej. Oby tak dalej!Działaj na swojej książkowej niwie i pisz dla swoich fanów. Pozdrawiam ciepło z pięknego Grodu nad Wisłą!

    D.M

    OdpowiedzUsuń
  8. Osobiście nie jestem fanką walentynek, jedno z kilku komercyjnych świąt w ciągu roku, więc zdecydowanie postawiłabym na spędzenie ich w sposób daleko odbiegający od czerwonych serduszek i tego typu rzeczy.
    Czas ten chyba najchętniej spędziłabym z Różą. Myślę, że jesteśmy pokrewnymi duszami. Obie w tym samym wieku, a po Pielgrzymce do Częstochowy, czytając o jej odczuciach, od razu przypomniały mi się moje. Praktycznie takie same.
    Róża jest pełna empatii, szczera i pomocna. Gdyby to nie był luty, najchętniej spędziłabym ten czas z nią w ogrodzie, pomagając przy roślinach.
    Z powodu zimna jednak, mogłybyśmy zrobić razem wiele innych rzeczy. Nie ma to jak wieczór filmowy. Horrory i filmy akcji górą. Fajne byłoby zrobić taki dziewczyński wieczór z wszystkimi bohaterkami. Jaśmina, Róża, Irga, Azalia i Kalina, Paulina, Magda - byłoby świetnie! :) Przed maratonem proponowałabym ogromną bitwę na śnieżki, a o północy wspólne wypuszczenie lampionów w niebo :) Oczywiście wszystko nie obyłoby się bez jakiegoś pysznego ciacha i słodkiego kakao.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaprosiłabym na walentynkowe spotkanie moją imienniczkę, czyli Magdzika z „Czynnika miłości”. A dlaczego akurat ją? Może dlatego, że pod wieloma względami dziewczyna przypomina mnie, kiedy byłam mniej więcej w jej wieku. Jest mi jej żal, bo przed nią długa droga i wiele doświadczeń – nie zawsze pozytywnych, wiele wylanych łez, nieprzespanych nocy, bolesnych rozczarowań. Wrażliwa nastolatka rozpaczliwie szuka miłości wpadają w ramiona podrywaczy. Do tego dochodzą kompleksy i naiwność, która może ją zwieść na manowce (w internecie na przykład). Aż mam ochotę nią potrząsnąć: „Nie daj sobie wmówić, ze jesteś brzydka, nic nie warta. Jesteś piękna, jesteś jedyna w swoim rodzaju! Po co Ci jakiś palant, który Tobą manipuluje i poniża na każdym kroku.” Chciałabym wyjaśnić jej wiele zawiłości okresu dojrzewania, ostrzec przed pakowaniem się w toksyczne związki i, korzystając z autopsji, pomóc jej trochę wyprostować kręte ścieżki, którymi podąża. Zwłaszcza, że wybierając na Kubę może stracić jedyną szansę na poznanie kogoś wartościowego. Ja zrobiłabym podobnie, gdybym się w porę nie opamiętała;) Zabrałabym ją na zakupy (może byśmy poszalały w second-handach;)), do kina, a potem usiadłybyśmy w przytulnej kawiarence i opychały się aż do „wypęku”;) Myślę, że mogłybyśmy się nawet zaprzyjaźnić, bo nic tak nie łączy, jak wspólne doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak kilka osób wyżej, również chciałabym spędzić ten dzień z Patrycją z "Czynnika miłości". Dlaczego? Poza tym, że jest to moja imienniczka, to tak jak jej, marzył mi się ktoś równie tajemniczy i przystojny niczym Edward, zatem mogłybyśmy razem do niego powzdychać ;)
    Jednak później porozmawiałybyśmy o realnej miłości, którą można spotkać w naszym, z pozorów szarym życiu, a które dzięki niej nabiera tyle kolorów. Marzenia o miłości niczym z książki są świetne. Aczkolwiek nie warto tracić na nie życia, skoro prawdziwa i piękna miłość może być tuż obok nas. Ja moją miłość już spotkałam, lecz szczerze mówiąc, do tej pory zdarza mi się bujać w obłokach ;)
    Walentynkowy dzień głównie upłynąłby nam na rozmowach o miłości, tej bardziej i mniej realnej. Popijałybyśmy gorącą czekoladę, gdyż napój ten właśnie z miłością mi się kojarzy, zajadały się ciastkami i różnego rodzaju słodkościami, siedziały w salonie przy kominku i dzieliły się doświadczeniem, lub jego brakiem, z dziedziny jakże trudnej sztuki - oczywiście miłości. Słowo na M., przez jednych uwielbiane, przez innych - znienawidzone, byłoby z nami stale obecne w tym dniu, w końcu to święto zakochanych! Jednak porozmawiałybyśmy też o innym rodzaju miłości - do rodziny i przyjaciół. Znajdując naszą drugą połówkę nie możemy zapomnieć o naszych najbliższych. Pomimo, że nasze relacje z nimi nie zawsze bywają łatwe, to jednak ich kochamy. Choć nie wiem jak bardzo kłóciłabym się z mamą czy tatą, to zawsze będę zajmować szczególne miejsce w moim sercu. Nigdy to się nie zmieni.

    Tak oto upłynęłyby Walentynki dwóm Patrycjom - na rozmowach i słodkościach :)

    Pozdrawiam,
    Ruczek

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie dziś skończyłam czytać "Kradzione róże" i jestem zauroczona... Bartkiem :) Niepozorny bohater drugiego planu, pozytywny, z poczuciem humoru, już samo to dodaje mu urody! Pocieszał Jaśminę tak, jak ja bym chciała być pocieszana. Bez zbędnej patetyczności, smutku, użalania się. Jego słowa, napisane rzecz jasna przez autorkę, były balsamem dla mojej duszy i uśmiechałam się jak głupia do książki, gdy tylko pojawiało się gdzieś jego imię. Jak ja teraz zasnę? Chyba nie zasnę, jak się tak porządnie rozmarzę, jak mogłaby wyglądać nasza randka.
    Rano przychodzi pod moje okno z różą, idziemy na spacer, na szczęście pomysł ze śpiewaniem serenady wybijam mu z głowy. Wygłupia się jak zwykle. I rozmawiamy też jakby nie był to najbardziej romantyczny dzień roku. Śmiejemy się ze wspólnych żartów, dyskretnie omijając temat. Jednak summa summarum dochodzi do niespodziewanego pocałunku, który cudownie się przeciąga. Potem obydwoje milczymy, zerkając na siebie ukradkiem i uśmiechając się. Jak dzieci. Umawiamy się na spotkanie wieczorem, w gronie przyjaciół. Idziemy na imprezę pt. Anty-walentynki, ale w sumie ciągnie nas do siebie i gdy nikt nie patrzy zmieniamy klub, by potem tańczyć do białego rana. Uwielbiam to uczucie, gdy w tłumie ludzi jesteśmy tylko dla siebie.
    Kiedy księżyc powoli opuszcza nieboskłon my idziemy pustymi ulicami Krakowa, trzymając się za ręce. Bartek odprowadza mnie pod same drzwi i czule całuje, najpierw w czoło, potem w policzek, a na koniec w usta. Nasze chwilowe bujanie w obłokach obraca w lekki żart, jak zwykle. Wiem, że życie to nie bajka, a miłość wcale nie uskrzydla - ale z nim jest jakoś tak lekko. Kładę się do swojego łózka z uśmiechem na ustach, a przed snem dostaję jeszcze smsa: "Dzięki za świetny wieczór, Antywalenty :) Jakby to zaśpiewał Stachurski, było DOSKO! Kolejne walę-drinki musimy spędzić razem :) Dobranoc :*"
    I jak tu go nie kochać? :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Na walentynkową randkę najbardziej chciałabym się wybrać z Erykiem. Zaintrygowała mnie jego osoba oraz sposób w jaki przedstawiała go Patrycja. Miałabym okazję, żeby zweryfikować informacje, które na jego temat posiadam po przeczytaniu książki „Czynnik miłości”. Wg Patrycji Eryk jest uderzająco podobny do Edwarda z sagi „Zmierzch”, co mówi mi tyle, że jest on mądry, delikatny, uprzejmy i gotowy do poświęceń, a więc warto go poznać. Uważam, że Eryk, to chłopak, który zyskuje przy bliższym poznaniu. Staje się zapewne bardziej otwarty i skory do rozmów. Na początek, dla przełamania pierwszych lodów zabrałabym go do wesołego miasteczka, żeby się trochę pobawić i poczuć na tyle swobodnie, żeby późniejszy wspólny obiad i popołudniowy spacer były już jak gdyby spotkaniem starych dobrych przyjaciół. Na obiad zabrałabym Eryka do najprzytulniejszej restauracji jaką udałoby mi się znaleźć, natomiast spacer – połączony jednocześnie ze zwiedzaniem okolicy, co wiem, że sprawiłoby Erykowi przyjemność, byłby miłym dopełnieniem naszego spotkania.

    OdpowiedzUsuń