poniedziałek, 23 maja 2011

Konkurs z Jolantą Kwiatkowską

Witamy w kolejnej odsłonie konkursu z Polskimi Autorami.
Tym razem do wygrania są trzy egzemplarze książki Jolanty Kwiatkowskiej "Rozsypane wspomnienia".
Aby wziąć udział w konkursie należy wypowiedzieć się w poniższej kwestii:

Czy można kochać za bardzo?  Za mało? Czy w sam raz? Czy miłość można zmierzyć, zważyć, ocenić? Czy prawdziwa miłość zdefiniowana w słowach: "Gdy kogoś kochasz, to zrobisz wszystko dla niego, nawet swoim kosztem"?

Zdaniem Autorki na taką całkowicie wyzbytą egoizmu miłość stać tylko matkę. I o tym są właśnie "Rozsypane wspomnienia".
A co Wy o tym sądzicie?

Na odpowiedzi czekamy do najbliższej soboty, do godziny 19, tutaj na naszym blogu.

POWODZENIA :)

19 komentarzy:

  1. Nie można kochać za bardzo, bo nikt nigdy nie powiedział ile to w sam raz. Każdy odmierza miłość swoją miarką, daje tyle, ile może i potrafi, tyle ile ma, ile chce. Miłość jest jakby zasobem w nas, którym dysponujemy, czasem bardziej, czasem mniej kontrolowanie. Zdarza sie, ze kochamy kogoś mimo, że lepiej byłoby przestać, czasem chcemy kogoś pokochać, a nie potrafimy. Wiele procesów zachodzi w kwestii miłości poza nami. Miłości nie można zważyć, zmierzyc ani ocenić. Przede wszystkim nie można oceniać. Jest ona dynamiczna, ciągle się zmienia. Jest nie do końca zrozumiała nawet dla dawcy i biorcy, co dopiero dla obserwatora z zewnątrz. Gdy kogoś kochamy, często staje się on dla nas wazniejszy niż my sami. To miłosć czysta, bezisteresowna, nieskażona egoizmem. Ma wielką wartość. Często jednak mówimy nie kocham Cię, ale kocham się w tobie, to tak jakbyśmy mówili: kocham siebie w tobie, kocham ten stan, który mnie spotyka w relacji z tobą, niekoniecznie ciebie. po prostu dobrze mi będąc zakochaną/nym. To nie jest miłość. To zauroczenie, zafascynowanie sobą w miłosci i drugim człowiekiem, jego miłoscią do nas.

    sienia076@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko w piosence Miłośc niejedno ma imię i Miłość Ci wszystko wybaczy.Miłość to uczucie,które nie zawsze jest proste i bez zawirowań.Miłość do matki również.Moje relacje z mama nie zawsze były takie jak teraz.Nie zawsze było "cudownie i słodko"moja mam w wieku lat trzydziestu zmieniła religię.Została Świadkiem jehowy.Ja nie potrafiłam się pogodzić z jej nachalnością i arogancją w momencie,gdy chciała wszystkich dokoła mierzyć swoją miarą.Gdy zaczęła wprowadzać w arkany swoich przekonań mich synów-powiedziałam dość.oczywiście zaczęło się piekło.Jak mogłam itd..Doszło do tego,ze stałam się "wrogiem"własnej matki/w jej mniemniu?Potrafiła zmanipulować moje rodzeństwo.byłam sama z problemem.Kochałam matkę i serce mi stawało z bólu,gdy widziałam jak wielką niechęcią darzy mnie i moją rodzinę.Postanowiłam przeczekać.Mimo wszystko.Mimo,że mieszkając pod jednym dachem codziennie widziałam i czułam ile mnie to kosztuje.Minęło kilka lat.Moja mam chyba okrzepła i przemyślała swoje postępowanie/zaczęłyśmy maleńkimi kroczkami zbliżać się na nowo do siebie.Nasza miłość powróciła.Byłyśmy starsze,mądrzejsze .Rozmawiałyśmy o wszystkim,drażliwy temat przekonań został daleko w tle.mama przestała być "namolna"a jak nawet zaczynała swoje wywody,to po chwili dyskretnie się z tego wycofywała.Kocham mamę i cieszę się,że nasze relacje znowu są normalne.Jak napisał ksiądz Twardowski-Uczmy się kochać ludzi,tak szybko odchodzą!jak dobrze,ze ja zdążyłam i nie jest za póżno.Jak dobrze,że miłość matki do córki i córki do matki potrafiła zwyciężyć,pokonać wszystko co było złe i zatryumfować.Jak dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  3. Miłości nie da się zmierzyć, ani zważyć. Miłość to coś efemerycznego, coś czego nie dostrzegamy gołym okiem. My możemy ujrzeć tylko skutki miłości e czynach, gestach, słowach...Miłość ma różne barwy, natężenia, bez niej nie potrafimy żyć. Konkludując jaki człowiek, taka miłość i nie sposób jej oceniać czy porównać.

    marta_w19@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Miłość matki jest cudowna. To uczucie niepowtarzalne, które pojawia się bardzo często już w chwili, gdy dowiadujemy się, że spodziewamy się dziecka. Czy można kochać za bardzo. Owszem, możemy. Są kobiety, które nie potrafią pogodzić się z tym, że ich synowie już dorośli, że mają swoje rodziny. Nie potrafią odciąć pępowiny, która łączyła ich oboje jeszcze w łonie matki. Niszczą w ten sposób, życie drugiej kobiety, niszczą rodzinę swojego syna. Trudno jest żyć z mężczyzną "mamisynkiem" dla którego mamusia jest najważniejsza. Sama jestem matką dwóch synów. Solidnie sobie przyrzekam, że nigdy nie będę taka jak moja teściowa. Mam nadzieję, że uda mi się dotrzymać słowa, bo kocham swoich chłopaków nad życie. Czy można kochać kogoś tak mocno by zrobić dla niego wszystko?. Myślę, że tak. Kobiety martretowane fizycznie i psychicznie, nie chcą odejść od swoich oprawców. Tłumaczą to miłością, a może to strach? Miłość to piękne uczucie. Życzę wszystkim, by kochali i w swoich związkach byli szczęśliwi. Pozdrawiam Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. Miłość jest słowem, które najtrudniej zdefiniować. Dłużej się zastanawiając muszę stwierdzić, że idealnej definicji nie ma. Jest to takie uczucie, które nigdy nie trzyma się wytyczonych linii, nie da się go przewidzieć, ani z góry ustalić. Jest to jednocześnie najpiękniejsze uczucie jakim może obdarzyć nas druga osoba, ale także może kojarzyć się ze strachem przed zobowiązaniem, z lękiem o drugą osobę. Miłości nie można zmierzyć. Nie bez powodu ktoś mądry powiedział „Jedyną miarą miłości jest miłość bez miary” W miłości możemy dostrzec i zawrzeć wiele uczuć pośrednich takich jak zaufanie, zdolność wybaczania czy przyjaźń. Zgadzam się z autorką książki, która twierdzi, że na całkowicie wyzbytą z egoizmu miłość stać tylko matkę. Serce matki, mimo iż nie rozumie to szanuje, nie popiera, ale wspiera. Niczego nie oczekuje w zamian i jest gotowe do poświęceń. Niestety zdarza się, że i matka wyzbyta jest z takich uczuć, ale wtedy nie powinna o sobie mówić „mama”.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miłość jest różnie pojmowana i to zależy od osobowości, od doświadczeń i ukształtowania wynikającego z doświadczeń w życiu człowieka. Miłości nie można zmierzyć, zważyć ani ocenić.Ma ona odcienie wszystkich barw , czasami może z podziwu przejść w odcień zazdrości czy nienawiści. Prawdziwa miłość nie zna granic, a jeżeli jesteśmy oddać życie za tę drugą osobę to znaczy że prawdziwe kochamy. W takim uczuciu nie ma próżności, ale jest zabieganie o tę drugą osobę. Wiele osób mówi że ma motyle w brzuchu gdy kocha. Gdy kochamy to fruwamy i widzimy słońce gdy pada deszcz. Nie potrafimy jeść, skupić się na codziennych obowiązkach. osobiście szanuję ludzi którym jest dane przejść razem całe życie.

    Miłość matki do dziecka nigdy się nie zmienia. Latorośl na zawsze pozostanie małym dzieckiem i Matka taki obraz chce zachować. Nie zabierajmy jej tego. Nie mamy prawa. Pozwólmy zachować jej obraz z naszego dzieciństwa i być ciągle dziećmi. Matki tego potrzebują, a my potrzebujemy być kochanymi.

    pisanyinaczej@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Moim zdaniem taka prawdziwa miłość nie ma miary.Po prostu jeśli się kocha ( a nie jest kimś tylko zauroczonym)to robi się to spontaniczne i prosto z serca - całym sobą i bez ograniczeń. W takiej sytuacji kochana osoba jest tą jedną , jedyną i najważniejszą i dla niej warto iść nawet w ogień czy do samego diabła. Takie uczucie potrafi wyniszczyć kochającego , ale jeśli jest równie odwzajemnione zabiera do raju. Czy warto tak kochać ? Tak! Tak ! I jeszcze raz tak ! Dzięki temu moje życie jest po prostu inne , piekniejsze .Mam szczęście spotkać miłośc swego życia i tego Wam kochani życzę z całego serducha.

    OdpowiedzUsuń
  8. Miłość wg mnie to uczucie, którego nie da się zważyć ani zmierzyć. I dlatego uważam, że nie można kogoś kochać za mało ani za bardzo. Jeśli się kocha - to się po prostu kocha. Gdyby o kimś można by było powiedzieć, że kocha za mało - to wg mnie nie jest to prawdziwa miłość. Natomiast stwierdzenie "kochać za bardzo" sugeruje, że jest to coś złego, niepożądanego. A czy prawdziwa miłość może być zła? Miłość to uczucie dobre i piękne. Może czasami się zdarzyć tzw. miłość patologiczna. Ale taka miłość nie jest prawdziwą miłością. Tak więc, jeśli się kogoś kocha - kocha się całym sobą. Jak to powiedział pięknie ksiądz Jan Twardowski: "Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko... Kocha się za nic. I podobnie Paulo Coelho: "Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości".
    Słowa "Gdy kogoś kochasz, to zrobisz wszystko dla niego, nawet swoim kosztem" uważam za słuszne. Prawdziwa miłość jest tak potężna, iż może dać ogromną siłę duchową do tego, aby się z miłości właśnie dla drugiej osoby poświęcić. Na pewno zgodzę się z tym, że przede wszystkim do takiego poświęcenia jest zdolna matka, z miłości do swojego dziecka. Powszechnie uważa się, że miłość matczyna jest czymś niewiarygodnym, że matka z miłości do dziecka może zrobić wszystko. Jednak pozwolę sobie nie do końca zgodzić się z opinią, iż TYLKO matka jest zdolna do poświęceń. PRZEDE WSZYSTKIM - tak, ale nie TYLKO. Istnieje wiele przypadków poświęcenia własnego szczęścia z miłości do drugiej osoby, niekoniecznie do dziecka. Nie twierdzę, że każdy, kto kocha, to potrafi, ale na taką wyzbytą egoizmu miłość także i inni (nie tylko matka) potrafią się zdobyć. Jednak chcę podkreślić, że rzeczywiście miłość matczyna jest najpotężniejszym uczuciem i najpotężniejszą bronią w walce o dobro dziecka. I to matka przede wszystkim jest zdolna do tego, żeby bez chwili wahania uczynić wszystko dla swojego dziecka, dla jego życia, zdrowia i bezpieczeństwa. Na koniec, biorąc pod uwagę to, iż zbliża się Dzień Matki, podsumuję swoje rozważania słowami:

    MATKA - jedno słowo, a tak wiele w nim zawarte,
    MATKA - dla swojego dziecka ma zawsze serce otwarte.
    MATKA - z miłości do niego jest w stanie wszystkiego dokonać.
    MATKA - JEJ WIELKIEJ MIŁOŚCI NIC NIE JEST W STANIE POKONAĆ.

    I tak właśnie jest.

    Dorota Pansewicz - pandora14@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Miłość jest zmierzalna- ale tylko dla tej osoby, która kocha. Kocha się sercem- ale czasami to serce jest samo jest chore: z zazdrości, nienawiści do innych chorych, albo kiedyś zostało porzucone i zranione.
    Czy miłość matki jest największa, najbardziej zdolna do poświęceń? Sądzę, że tak, tylko nie sądzę, że z tym się każda kobieta rodzi, tylko rozwija w sobie...


    B. Gebler bemeraude@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Prawdziwa miłość nie zna miar, barier ani granic. Nie można kochać "tylko trochę", "tylko przez chwilę" i "zbyt dużo". Miłość to całkowite oddanie się drugiej osobie,oddychanie jej oddechem, wspólne bicie serca.Prawdziwa miłość oznacza całkowite wyzbycie się egoizmu, ale przy zachowaniu swojego ja. Miłość oznacza również wolność i przestrzeń by mogła zakwitnąć, a nie osaczenie. Czy tylko matka może prawdziwie kochać? Nie, choć jej jest najłatwiej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czasami ludzie mają wrażenie... w sumie, co ja piszę, nie będę owijała w bawełnę i napiszę o sobie. Tak więc, od nowa. Czasami mam wrażenie, że nie kocham wystarczająco mocno osób, na których mi zależy.
    Sądzę, że jeśli ktoś kocha za bardzo, to wtedy jest w stanie posunać się do jakichś drastycznych czynów, które mogą być niebezpieczne dla niego samego, lub dla ukochanej osoby.
    Zdecydowanie najlepsza jest miłość "w sam raz" i odwzajemniona. Wtedy człowiek jest szczęśliwy, bo ma u swojego boku osobę, którą kocha i która darzy go tym samym uczuciem.
    Miłości nie da się ani zmierzyć, ani zważyć, ani ocenić. A przynajmniej nie powinien tego robić, ktoś kto tę miłość ogląda z boku.
    "Gdy kogoś kochasz, to zrobisz wszystko dla niego, nawet swoim kosztem" - sądzę, że tak powinno być, ale we wszystkim trzeba znać umiar. Bo jeśli mamy zaszkodzić swojemu życiu, tylko po to by drugiej osobie było wygodnie, to jest to złe rozwiązanie. Ale jeśli np. druga osoba cierpi, to powinniśmy zrobić wszystko, bo tego cierpnienia jej nie dostarczać, przecież w końcu ją kochamy.

    Moja mama zawsze mi powtarza, że cokolwiek się stanie, ona zawsze będzie moją mamą, zawsze będzie mnie kochała, bo mnie urodziła, bo jestem jej córką, owocem jej miłości. Oczywiście zdarzają się między nami kłótnie, sprzeczki, złe i gorsze dni, ale ona potrafi o wszystkim szybko zapomnieć, obrócić coś w żart. Dlatego podziwiam ją za to, bo ja nie zawsze umiem tak zrobić, nawet w stosunku do niej... czy to znaczy, że ta miłość jest nierówna? Że ona kocha mnie bardziej niż ja ją? Być może. Po prostu więź jaką matka tworzy ze swoim dzieckiem, jest to wyjątkowa więź, której nie da się rozerwać. A przynajmniej trzeba się bardzo starać, żeby taką więź rozerwać.

    OdpowiedzUsuń
  14. Każdy z nas jest inny i dlatego ... miłość jest inna... jednak, każdy kocha tak, jak potrafi najmocniej. Przecież miłość właśnie na tym polega, że kochamy z całego serca, bez stawiania żadnych warunków. Kochamy bezgranicznie i dla ukochanej osoby bylibyśmy w stanie zrobić wszystko, choć ryzyko porażki zawsze istnieje, ale bez dedykacji i poświęcenia nigdy nie ma pełnego zwycięstwa.

    Czy można jednak kochać za bardzo, lub za mało, lub w sam raz ? Miłości nie da się zważyć ani zmierzyć, można ją jedynie starać się zobrazować. Gdy ktoś mówi, że kocha za mało, lub w sam raz, to tak naprawdę nie kocha wcale, może co najwyżej lubić daną osobę, bo słowo kocham, jest bardzo mocne i prawdziwe i powinno się je mówić, tylko wtedy, gdy się jest stuprocentowo pewnym swoich uczuć.
    Czy można natomiast kochać kogoś za bardzo? No cóż? Taka forma miłości, kojarzy mi się jedynie z uzależnieniem, tak groźnym jak np. alkoholizm. Przybiera ona różnorakie formy. Niektóre uzależnione od miłości osoby, kochają bez wzajemności ludzi niedostępnych. Inne natomiast wpadają w obsesję, gdy kogoś poznają i bezgranicznie przelewają na tę osobę swą miłość. Są jeszcze i takie osoby, które tkwią w toksycznym związku i nie chcą od niego odejść, nawet jeśli są w tych związkach nieszczęśliwe, upokarzane, osamotnione, zaniedbywane lub nie czują się bezpiecznie.

    Jeżeli chodzi o słowa ,, Gdy kogoś kochasz, to zrobisz wszystko dla niego, nawet swoim kosztem", to powiem tak…. Zgadzam się z tymi słowami, ale w moim przypadku odnoszą się one tylko do jednej i jedynej osoby… mojego synka… Kocham całą moją rodzinę, ale szczerze mówiąc, tylko dla syna byłabym w stanie zrobić naprawdę wszystko. Każdy kto jest matką, rozumie po części moje myślenie.
    Nigdy, nawet w najśmielszych snach, nie przypuszczałam, że może istnieć taki rodzaj miłości, że mogę czuć tak wielką, niepowtarzalną więź między mną a moim dzieckiem, a jednak istniej coś takiego , jak wielka, bezwarunkowa i niepowtarzalna miłość, dla której jesteśmy poświęcić nawet swoje życie. Tak właśnie kocham swojego synka. Moja droga do macierzyństwa, była bardzo długa i pełna cierpień, tym bardziej doceniam, jaki skarb mam obok siebie. Dla niego jestem w stanie znieść ,każde cierpienie i każdy ból i będę broniła go przez złem tego świata, niczym lwica swoje młode.
    Tak więc, każda miłość jest odmienna i rządzi się swoimi regułami. Muszę jednak powiedzieć, że jest najpiękniejszym uczuciem i darem, jakie możemy doświadczyć na tym świecie. Powinniśmy więc pamiętać, że ,, Nie żyje się po coś. Żyje się zawsze dla Kogoś’’……………….

    OdpowiedzUsuń
  15. Ile ludzi tyle definicji miłości bo tak naprawdę miłość nie podlega żadnym regułom.Nie można więc określić czy kocha się kogoś za mało czy za dużo.Poza tym jedni uwielbiają okazywać miłość,obcnosić się z nią, inni kontemplują ją w skrytości ducha.Tak samo jedni dla miłości bedą w stanie zrobić wszystko inni nie ale to wcale nie oznacza,że kochają mniej oni po prostu tą miłość inaczej okazują.Tak więc nie ma oceniać jak kto kocha lecz warto skupić się na swej miłości i pamiętac by tą miłość okazywać bo ludzie szybko odchodzą.


    justynawolny@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  16. Moim zdaniem można kochać za bardzo. Objawia się to nadmierną zazdrością oraz trzymaniem swojej ukochanej ,,pod kluczem". Miłości nie można zmierzyć, ale miłość można ocenić. Przykładem może być mój tata, który nie jest jakoś bardzo wylewny w stosunku do mamy, ale widać, że bardzo ją kocha. Na pierwszy rzut oka można zauważyć, że mimo tego, że tata jest skryty i uczucia woli tłumić w sobie, to bez mamy nie może żyć i kocha ją ponad wszystko.
    Na taką miłość wyzbytą egoizmu nie tylko stać matkę. Stać również dobrych braci, przyjaciół, małżeństwa. Nie zawsze jest tak, że to tylko matka może kochać ponad wszystko, inne ,,stany" mogą robić to równie dobrze.

    wybrany4567@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. Czy można kochać za bardzo? Za mało?
    Sądzę, że to zależy od naszych priorytetów – tego co uważamy za naprawdę ważne w naszym życiu. Jeżeli cenimy ponad wszystko siebie, swoje życie, własne – nieskazitelne naszym zdaniem – ego, możemy sądzić, iż kochamy za bardzo. Zbyt wiele czasu, energii, dobra, pieniędzy (?) poświęcamy drugiej osobie. Zbyt wiele siebie – naszego największego skarbu. Jeżeli jednak jesteśmy typem empatycznego, niepoprawnego romantyka czyż nasza miłość nie może wydawać się nam zbyt małostkowa i błaha? Nie taka, jaką byśmy chcieli ofiarować naszej drugiej, lepszej połowie, dla której gotowi jesteśmy stanąć na samej krawędzi, mało tego – zrobić jeszcze jeden krok? „Cogito ergo sum” – chciałoby się rzec, jednak czy tak jest w rzeczywistości? Cały mój powyższy wywód może stać się przecież tanią paplaniną. W jednej chwili, mgnieniu oka, teraz… bo na przykład los sobie zażyczył, że wpadliśmy w sidła miłości i odurzeni jej wpływem przestajemy myśleć racjonalnie. Wówczas dociera do nas, że to imponderabilia kierują naszym życiem. Wartości tajemnicze, piękne, ale i niebezpieczne zarazem. Poddajemy się im bez reszty, jak długo jednak potrwa ten stan? Nie znam odpowiedzi na to pytanie… bo skoro miłość przyszła tak niespodziewanie, kto mi zaręczy, że w swym kaprysie nie zechce, równie nagle, odejść z mego życia? Uczucie matki do dziecka natomiast powstaje wraz z narodzinami nowego życia – przychodzi na świat wraz z nim. Miłość taka rozwija się wespół z maluchem, razem z nim zaczyna raczkować, chodzić, mówić. Rośnie równie szybko jak dziecko. W efekcie nie staje się cudownym przybyszem w życiu matki lecz jej drugim dzieckiem, które pielęgnowała odkąd tylko poruszyło się w matczynym sercu. Odtąd zawsze będzie za nią kroczyć, na dobre i złe.

    OdpowiedzUsuń
  18. Anula Wawrzyniak
    (anulawawrzyniak@gmail.com)

    CZĘŚĆ PIERWSZA

    Czy można kochać za bardzo? Za mało? Czy w sam raz? Czy miłość można zmierzyć, zważyć, ocenić? Czy prawdziwa miłość zdefiniowana w słowach: "Gdy kogoś kochasz, to zrobisz wszystko dla niego, nawet swoim kosztem”?


    Wierzę w miłość.

    Naiwne? Być może. Nie wiem. Jeszcze. Ale wierzę.
    W swojej naiwności zdaję sobie jednak sprawę z faktu, iż nie każda miłość jest taka, jak ta, o której tak pięknie pisał Paweł z Tarsu w liście do Koryntian. Nie każda jest łaskawa. Nie każda – cierpliwa. Nie każda zniesie brak poklasku…

    I myślę tu o miłości matczynej, wszak to o niej pisze autorka „Rozsypanych wspomnień”.

    Tak się składa, że sama nie miałam okazji doświadczyć tej złej miłości. Moja Mama należy do tych kobiet, które doskonale potrafią wyważyć proporcje między miłością, troską, czułością a świadomością tego, że dziecko ma swój własny, odrębny świat. Choć nikt jej tego nie uczył.

    Miałam – i nadal mam – szczęście. I marzę, by w przyszłości moje dzieci, jeśli kiedykolwiek będę je mieć, mogły powiedzieć o mnie to samo.

    Nie jest to jednak oczywiste, choć wielu z nas wydawać by się mogło inaczej.
    Nie jest, bo miłość matki – jak każda miłość – może ulec wypaczeniu.

    Znam mamy – młode i stare – które swoim dzieciom nie pozwolą zrobić kroku bez ich światłej i nieustannej kontroli. Mamy kupujące swoim dawno już pełnoletnim synom kolejne elementy garderoby – bo Piotruś, Tomuś czy Zbysio sam przecież nie potrafi sobie wybrać spodni, a w sklepie – nawet najmniejszym – na pewno by się zgubił. Mamy przynoszące zapomniane kanapki do pracy, ku uciesze koleżanek z biura. Mamy potrafiące zwymyślać dorosłe dziecko za to, że wyszło z domu w sandałach, a przecież wróci późno i na pewno się przeziębi!

    Znam i takie, które – zamiast cieszyć się każdą chwilą spędzoną ze swoją pociechą i uczyć ją tej radości wynikającej ze swobody oraz spontaniczności, wpadają w szał organizacyjny, planując potomstwu życie na 30-40 lat wprzód. Czy jest jeszcze miejsce na miłość między szkołą a zajęciami dodatkowymi z trzech języków obcych, tańca, śpiewu, karate oraz dobrych manier?

    Znam też jednak matki z drugiego bieguna grozy – te z kolei zbyt często zapominają, że w ogóle mają dzieci. Albo uznają, iż fakt posiadania potomstwa nic w życiu w zasadzie nie zmienia lub zmieniać nie powinien. Matki pracujące dniami i nocami, matki balujące z przyjaciółmi od kielicha i od łoża, niekoniecznie małżeńskiego… Matki Polki nietrzeźwe, Matki Polki naćpane, Matki Polki kawiarniano-dyskotekowe… Gdzieś w tym wszystkim giną dzieci. Czasami – giną całkiem dosłownie, zaniedbywane, pomijane, często też jeszcze przed urodzeniem skazywane na straszliwe cierpienia…

    OdpowiedzUsuń
  19. Anula Wawrzyniak
    (anulawawrzyniak@gmail.com)

    CZĘŚĆ DRUGA

    Dwa bieguny. Dwa skrajne oblicza miłości.

    Biegun pierwszy zna tę prawdę, że matka zrobi dla dziecka wszystko. Zna i dosłownie, literalnie wypełnia ów postulat dzień po dniu. Z tym, że w końcu sens się zmienia i wychodzi na to, że matka zrobi wszystko nie DLA dziecka, a ZA dziecko. Nawet jeśli by to oznaczało przeżycie za nie życia, oczywiście zaplanowanego zawczasu.

    Biegun drugi? Wszystko? A po co? W mętnym roztworze dni wyraźne jest przecież tylko własne EGO. Nic poza tym nie ma znaczenia…

    Miłości nie można zważyć, zmierzyć. Nie da się powiedzieć, że ktoś kocha o kilogram czy metr za dużo/za mało. Trzeba CZUĆ. Ją i jej właściwe proporcje. Żadne „szkiełko i oko” tutaj nie pomogą, tutaj tylko serce – owo słynne serce matki – potrafi podpowiedzieć.

    Wracając do pytań głównych…

    Czy można kochać za bardzo? Tak.
    Za mało? Też.
    Czy w sam raz? Oczywiście, ale to najtrudniejsza sztuka. Bo trzeba się troszczyć – ale nie za bardzo. Trzeba dbać – ale bez przesady. Trzeba otaczać opieką – ale też dać swobodę i pozwolić odejść, gdy nadejdzie TEN moment.

    Gdy kogoś kochasz, to zrobisz wszystko dla niego, nawet swoim kosztem. To prawda. Ale mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że czasem największym kosztem, jaki matka może ponieść dla swojego dziecka, jest albo wypuszczenie go z objęć, by mogło zacząć samodzielne życie, albo – przeciwnie – otwarcie dla niego ramion – w ciszy i na trzeźwo, w nagłym olśnieniu – bo ono przecież JEST.

    Tej prawdy nauczyła mnie moja Mama.
    I uczy nadal, każdego dnia. :)

    OdpowiedzUsuń