poniedziałek, 6 lutego 2012

Konkurs z Marią Izabelą Fuss

Witamy w kolejnym konkursie na CPA:)

W tym tygodniu będzie trochę bajkowo, gdyż do wygrania są 3 egzemplarze najnowszej książki Marii Izabeli Fuss, zatytułowanej "Cheeky Elf i poszukiwania zaginionego elfiego skarbu".

To druga część przygód bajkowego elfa, wcześniejszego jego przygody możecie poznać w książce "Cheeky Elf i tajemnicze zniknięcie świątecznego drzewka" (więcej TUTAJ )

Konkurs organizujemy na uczczenie wydania pierwszej książeczki.

Aby wziąć udział w konkursie, należy wypowiedzieć się na taki oto temat:

"Gdybyś miał/a możliwość znalezienia zaginionego elfiego skarbu, co chciałbyś/abyś znaleźć i dlaczego?" 

Na Wasze odpowiedzi czekamy do najbliższej soboty, czyli 11 lutego, tutaj na blogu.

Informuję również, że dodatkowo w drugiej części książki jest konkurs dla dzieci trwający do 31 września 2012.

Zapraszamy i życzymy powodzenia!!!

7 komentarzy:

  1. Złoto, klejnoty, bogactwo i sława. To takie banalne....

    Ja chciałabym znaleźć magiczną moc, która pomoże mi uszczęśliwiać innych. Taka moc to byłoby coś fajnego. Ktoś płacze, a ja robię "pstryk" i już ta osoba jest szczęśliwa. Ktoś jest chory, a ja robię "pstryk" i już zdrowieje. Fajna sprawa z taką mocą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chciałabym odnaleźć szczęścia, które przesiąknięte swoją słodyczą, szybko mogłoby zasłodzić, dając nieprzyjemne uczucie znudzenia. O nie. Gdyby miało chodzić o skarb poszukiwany, zaginiony, tajemniczy, w dodatku elficki chciałabym, aby było to coś zdecydowanie bardziej wyszukanego, zabarwionego na równi ze światem elfów pewną magią. Coś o ukrytej w sobie, o wiele większej, mocy niż moc szczęścia podanego na tacy. Coś co mogłoby nosić miano daru nie zaś zwykłego przedmiotu, mieszczącego się w skrzyni szczelnie zamkniętej na kłódkę. Wyobraziłam sobie, że skarbem tym byłaby możliwość wybiegania w przyszłość, a tam spoglądania za siebie. Na swoje własne życie. W jakim celu? Aby móc analizować swoje czyny, stawać się mądrzejszym, samemu dochodzić do pewnych wniosków i wracając do swojej rzeczywistości móc poprawiać zachowanie, dokonywać lepszych wyborów, pójść właściwą drogą. Tym samym uszczęśliwiać siebie i innych, własną pracą sprawiającą, że świat stawał by się lepszy. Taka umiejętność ukryta gdzieś w nieznanym nikomu miejscu, zdecydowanie byłaby warta poszukiwania, a już odnaleziona nie rozczarowałaby żadnego zaangażowanego poszukiwacza efickich skarbów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym odnaleźć cudowny środek dzięki któremu bardzo szybko uczyłabym się nowych rzeczy i zapamiętywała nowe słowa. Odtąd nauczyłabym się wszystkich języków świata.
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdybym znalazła zaginiony elfi skarb, byłby to pierścionek umożliwiający tymczasową zmianę wyglądu i wielkości osoby go noszącej. Dlaczego? Kto z nas nie chciał choć raz zobaczyć świata z perspektywy Calineczki lub mieć ciało idealne w swoich proporcjach? Ja na pewno! :) Dlatego też taki pierścionek byłby idealnym przedmiotem, sekretem rodzinnym, przekazywanym z pokolenia na pokolenie. Mogłabym poznać świat z całkiem innej, niezwykłej perspektywy. Natomiast podczas opowiadania dzieciom bajek, mogłabym zmieniać swój wygląd adekwatnie do danej postaci, co dawałoby niesamowity efekt. W ciągu kilku sekund mogłabym być elfem z prawdziwego zdarzenia, mroczną wiedźmą lub syrenką! W końcu mogłabym każdą baśniową istotą, o których tak wiele czytam :)

    Pozdrawiam,
    Patrycja (Ruczek)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaginiony elfi skarb - to z pewnością musiałby być magiczny proszek umożliwiający rozmawianie ze zwierzętami. Dlaczego? Bo zwierzęta są najlepszymi przyjaciółmi, jakich można sobie wyobrazić, a elfy z pewnością o tym wiedzą. Dzięki takiemu proszkowi mogłabym umożliwić moim dzieciom rozmowę z naszymi kotami - z pewnością znają mnóstwo czarodziejskich, kocich bajek, które mruczane do małego uszka niosłyby spokojne, kolorowe sny. Pozwoliłoby to nam też poznanie zwyczajów mieszkańców lasu i pól - może zając, który nas czasem odwiedza na działce mógłby opowiedzieć parę ciekawych historii? Albo małe, zabawne westy i yorki, które często spotykamy na spacerach i które z pewnością chcą nam coś powiedzieć, ale my tego nie rozumiemy. Może okazałoby się także, że ten bokser z sąsiedztwa wcale nie chce nas zagryźć, tylko po prostu głośno nas wita i zaprasza do wspólnej zabawy? Tak, z pewnością zaginionym skarbem elfów byłby taki właśnie proszek. I chętnie bym go znalazła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech...starość. Nie pomyślałam o zaczarowanej kredce, która wszystko mi wymaluje. Nie wpadłam na pomysł wejścia w posiadanie czarodziejskich bucików, które naucza mnie tańczyć (chociaż, nie powiem-przydałyby się bardzo.Nawet buteleczka z eliksirem gwarantującym wieczna młodość i mądrość nie jest satysfakcjonująca...
    Ja marzę praktycznie. Ale i filantropijnie nieco. Otóż chętnie znalazłabym "miłość do czytania". Może być w proszku, w płynie, nawet spray. Byle działało. A najlepiej- wirus lub bakteria. Zaraziłabym cały świat. Smutni czytaliby Chmielewską, próżni "Małego Księcia", politycy obowiązkowo "Rok 1984". Może zmieniłoby się podejście do świata, ludzi, zwierząt, natury. Łatwiej wyrażaliby emocje, przepraszali, kochali, wybaczali. Każdy miałby swojego przyjaciela- choćby tylko na kartach książek. Tyle książek, tyle uczuć, przygód, refleksji. Tylko czytać!
    Drogie Elfy...gdzie Wasz zaginiony skarb?

    OdpowiedzUsuń
  7. i zapomniałam się podpisać
    jantarek
    toporek@poczta.onet.eu

    OdpowiedzUsuń