poniedziałek, 20 czerwca 2011

Konkurs z Agnieszką Pietrzyk

Zapraszamy do udziału w kolejnym konkursie, organizowanym przez CPA i Wydawnictwo Replika. Tym razem do zdobycia jest najnowsza książka Agnieszki Pietrzyk "Pałac tajemnic".
Aby powalczyć o ten pasjonujący kryminał, należy odpowiedzieć na poniższe pytanie:

Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, że każdy człowiek ma dwie twarze i często ta druga twarz jest bardziej mroczna i niebezpieczna?

Na Wasze wypowiedzi czekamy do najbliższej soboty, 25 czerwca.

Powodzenia!
Aby zachęcić Was do udziału, podsyłamy filmowy trailer książki


24 komentarze:

  1. Tak jakoś o wiele łatwiej niektórym napotykanym na naszej dordze osobom pokazać twarz, jakiej oczekują. Schować prawdziwego siebie. Wtedy nie ranią, a może tylko nam się wydaje, iż mniej boli.
    Z drugiej strony skrywając się za maską - poprawną społecznie i politycznie - może i chowamy się przed samymi sobą? Może ukrywamy siebie, by jakoś tak nie przyznać się do popełnionych błędów, zapomnieć o koszmarach własnych, ale też i wyrządzonych krzywdach?

    Spoglądając na nową osobę, odczuwam strach. Bo zawsze noszę w sobie pewność, że tak naprawdę nawet poprzez oczy - owo zwierciadło duszy - nie dotrę do prawdy. Prawda się kamufluje. Ludzie skrywają mrok tak gęsty, że aż subtelnie wtopiony w ich dobrotliwe uśmiechy. Szkielet w szafie to dopiero początek. Okrucieństwo może się przejawiać w subtelnej uprzejmości... i jak tu kurcze żyć. No komu zaufać?

    A moze w rzeczywistości żadne z nas nie wie do końca kim/czym jest? Nie umiemy pogodzić mroczności z codziennością. Zaakceptować w sobie i jing i jang?

    Ja jakoś tak boję się ludzi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Połowicznie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Zgadzam się z tym, że każdy ma swoje mroczne oblicze, które skrupularnie ukrywa przed światem. Jest jak freudowskie id - ta część jaźni, której nie chcemy dopuszczac do głosu, a gdy już zwycięży nad racjonalnym ego, wtedy wysuwamy pazurki, szczerzymy kły i z zaciętością uderzamy do walki o swoje... Ciemna strona mocy, nie może być zbyt silnie tłumiona, bo wtedy jej wybuch się skumuluje i prowadzi do prawdziwych nieszczęść...

    Jednak z drugą częścią teorii się nie zgadzam - każdy ma całą kolekcję przeróżnych masek, wcieleń, w które się wciela w odpowiednich chwilach... Nie są dwie - codzienna i ciemna, ale są ich miliony, tysiące... czasami sami nie wiemy ile ich mamy i kiedy jesteśmy bez nich, kiedy jesteśmy sobą...

    timido2@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. My jako ludzie, zdecydowanie mamy dwie twarze. Jedną jasną, drugą mroczną. O tej mrocznej często nie wiemy, bądź też nie znamy tej jasnej. Tu opcja zależy od charakteru danej jednostki.
    Ileż to razy dzwoni telefon, a my przed odebraniem się wściekamy. A jak już odbierzemy do wręcz z uśmiechem i słodkim głosem odpowiadamy na każde irytujące nas pytanie dzwoniącego.
    Jesteśmy dwulicowi. Czasem wydaje się nam, że jesteśmy wstanie przewidzieć każdą naszą reakcję. Pozornie, nigdy nie wiemy kiedy jakiś demon się w nas odezwie. I czy to będzie demon wywołany jakimś konkretnym zdarzeniem, czy po prostu okaże się, że ujawnia się nasze prawdziwe, ciemne JA.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się, że stwierdzenie, iż każdy człowiek ma dwie twarze i często ta druga twarz jest bardziej mroczna i niebezpieczna, jest prawdziwe.
    Myślę, że człowiek, jest tylko człowiekiem, istotą omylną. Ma w sobie nieznane możliwości. W chwili kryzysu, czy niebezpieczeństwa nawet oaza spokoju potrafi odkryć w sobie nieznane dotąd pokłady okrucieństwa. Często w obronie własnej. Wydaje mi się, że dotyka to najczęściej dobrych ludzi, takich, którzy na co dzień są ugodowi, zawsze martwią się o innych, zgadzają się na wszystko. I w końcu dotyka ich taka myśl: kurczę, dlaczego to zawsze ja mam być tym drugim? I wtedy postanawiają walczyć o swoje, przybierając mroczne oblicze. Kolejnym przykładem może być dosyć częste zjawisko dzisiejszego świata- w pracy dajmy na to Pan X jest przykładnym szefem, uwielbianym przez pracowników, a w domu zamienia się w tyrana, wyniszcza psychicznie żonę, dzieci i bliskich. Często także kluczem do otwarcia drugiego oblicza są używki- one to dopiero potrafią pokazać ludzkie okrucieństwo. Reasumując, powiem tylko, że człowiek to istota nieprzewidywalna, chyba nigdy w pełni nie poznamy jego możliwości...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dwie? Tą anielicy i tą diabła? Czasami te dwie to jedna, biorąc pod uwagę, że diabel to zbuntowany anioł. Gdyby były tylko 2 w 1 nie potrzeba by przysłowiowej beczki soli, by poznać i dać sie poznać. A twarz w pracy? Inna w rozmowie z przełożonym, inna w rozmowie z klientem. Parę twarzy w rozmowach z współpracownikami. Tymi,na których zdaniu z jakiś względów nam zależy i z tymi, którzy nam są obojetni, lub wrodzy. Twarz kupująca i twarz sprzedająca bez względu co, komu i kiedy. Twarz, ktora chce być wybrana z tłumu współtwarzy. Możnaby tak w nieskończoność. Najgorsze jest to, że ta mroczna, zawistna,okrutna twarz bezpiecznie wychodzi na podium tylko przy "słabszych". Niestety, często tymi najsłabszymi są najbliżsi, ci nic nie mogący lub uzależnieni, w tym dzieci. Jola.K.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uważam, że rzeczywiście można o każdym człowieku powiedzieć, że ma dwie twarze. Pierwsza z nich to ta,którą widzą inni na co dzień. Zazwyczaj jest to twarz "pozytywna". Zazwyczaj, bo może nie zawsze, ale w większości przypadków człowiek chce być postrzeganym dobrze przez inne osoby. A dopiero w ukryciu przed ludźmi, czasem w zaciszu domowym, wśród najbliższej rodziny, ujawnia swoje prawdziwe "ja" Tak jest np. w przypadkach przemocy domowej. A czasem też o tym prawdziwym "ja" nie wie nikt, nawet najbliższa rodzina. Ktoś na co dzień jest szanowanym obywatelem, człowiekiem, o którym nie da się niczego złego powiedzieć, a tak naprawdę to np. morderca. Wystarczy pooglądać w telewizji różne reportaże, w których wypowiadają się osoby znające przestępcę jako uprzejmego, spokojnego człowieka. Są to tak częste przypadki, że czasami trudno uwierzyć. A jednak tak jest. Widać więc, że ta druga twarz człowieka jest rzeczywiście bardziej mroczna, często niebezpieczna.
    Ale ta druga, mroczna twarz niekoniecznie jest specjalnie skrywana przez człowieka. Czasami po prostu on sam nie domyśla się tej mrocznej strony swojej natury. Ta mroczna część tkwi w nim głęboko i jakiś impuls, zdarzenie, sytuacja może ją wydobyć na wierzch. A może i tak być, że nigdy ona na jaw nie wyjdzie, choć istnieje. Wszystko zależy od człowieka, każda sytuacja jest inna.
    Myślę, że żaden człowiek tak naprawdę do końca siebie nie zna. Może znać siebie samego bardzo dobrze, ale nie całkowicie. Ta jego druga, mroczna twarz jest w nim i on może ją poznać w części albo wcale. Ja też znam siebie samą w dużym stopniu - wiem, jak postąpiłabym w różnych sytuacjach, ale nie znam siebie na tyle, żeby z całą pewnością powiedzieć, jak zachowałabym się w konkretnych, krytycznych nieraz sytuacjach. Na pewno posiadam swoją drugą mroczną twarz, ale jaka ona jest? Do czego tak naprawdę jestem zdolna, gdy zostanę do tego zmuszona? Tego nie mogę powiedzieć, bo do końca nie wiem. I nie chciałabym chyba poznać swojej drugiej twarzy, jeśli miałaby być ona niebezpieczna. Nie chciałabym, aby się ona ujawniła. Na szczęście my, ludzie, mamy wolną wolę i na swoje życie mamy pewien wpływ.W dużej mierze to od nas zależy, czy będziemy umieli nad sobą panować, czy nie damy się "porwać" tej naszej mrocznej stronie osobowości. A zacząć można od rzeczy małych: powściągnąć gniew, zapanować nad złością, zazdrością. Zwykłym uśmiechem możemy zdziałać wiele - ona na pewno nam pomoże w walce z naszym drugim, mrocznym "ja". Pod warunkiem, że będziemy chcieli z nim walczyć...
    Wiedząc, że potencjalnie każdy człowiek skrywa w sobie tę drugą, niebezpieczną twarz, trudno czasami komuś zaufać, odkryć się przed kimś. Uważam jednak, że jeśli z góry kogoś skreślimy z tego powodu, to nie będzie to dobre posunięcie. Warto chyba uwierzyć w człowieka, warto,mimo wszystko mu zaufać. Warto starać się dostrzec w nim te jego jasne strony.

    Dorota Pansewicz
    pandora14@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Każdy człowiek ma dwie twarze, tylko tej mrocznej i niebezpiecznej nie pokazuje, przynajmniej nie za często. Większość nie przyznaje się nawet przed samym sobą, że nie są na wskroś dobrzy.
    Tyko czasem w myślach życzy wścibskiej sąsiadce wypadnięcia z okna, znienawidzonej nauczycielce wpadnięcia pod samochód lub nowej partnerce/partnerowi swojej byłej miłości brzydkiej choroby. Zazwyczaj są to właśnie takie nieszkodliwe myśli, lub uciążliwe złośliwości, do których nigdy się nie przyzna, bo to by oznaczało rysę na tej twarzy jaką prezentuje otoczeniu.

    Czasem jednak to co próbujemy ukryć wypływa na wierzch. Wychodzi z człowieka niebezpieczny socjopata, a im lepiej ukrywał swoje drugie oblicze, tym większy szok dla otoczenia.

    Mimo wszystko zdecydowana większość całe życie będzie ukrywać swoją drugą twarz, wstydząc się ułomności i małości własnego charakteru.
    Znajdą się tez tacy których przed działaniem powstrzymuje tylko strach przed karą.

    Anna F.
    alma08@poczta.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. To chyba oczywiste,że człowiek nie jest tylko czarny, albo biały. Nie jesteśmy idealni, więc czasem wychodzi z nas trochę złośliwego, kąśliwego, zazdrosnego, skrzywdzonego "złego ja". Ale czy to na pewno błąd natury? Niekoniecznie. Musimy umieć postawić na swoim, pokazać stanowczą i asertywną osobowość. Ludzie bez umiejętności walczenia o swoje giną we współczesnym świecie. Oczywiście- wolimy pokazywać twarz aniołka, okoloną słodkimi loczkami. Ludzi mrocznych, gotyckich, depresyjnych, czy po prostu smutnych otoczenie nie lubi. Dlatego chowamy się za fasadą, która ułatwia nam życie. Daleka jestem od twierdzenia, że bycie złym człowiekiem, o brudnych myślach i okrutnej naturze jest pozytywne. Niemniej, właśnie tacy ludzie są ciekawi- na kartach książek, zdecydowanie nie w codziennym życiu. Dzięki posiadaniu "dwóch twarzy" tak wiele się zdarzyło: wojny, intrygi dworskie, skrytobójstwa, powstała psychologia, psychiatria, resocjalizacja... Dzięki "maskom" mamy nie tylko teatr i kino, ale też plotki, fałszywe przyjaźnie,zdrady...Człowiek jest niezwykle tajemniczy i skomplikowany. Nigdy tak naprawdę się nie dowiemy, ile mamy twarzy...

    OdpowiedzUsuń
  9. Z pewnością człowiek ma dwie twarze, aczkolwiek nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że druga jest bardziej mroczna i niebezpieczna :)
    Owszem większość ludzi posiada taką "mroczną połowę", która jest czasem tak mroczna i niebezpieczna, że może przerazić osobę ją posiadającą.
    Ale są także źli ludzie, którzy z pewnością mają ta lepszą połowę, która jest bardziej wrażliwa i delikatna.
    To zależy od człowieka i jego charakteru, ale każdy ma swoje drugie "ja".

    OdpowiedzUsuń
  10. nie będę oryginalna i też napiszę, że każdy człowiek ma dwie twarze. Nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę bo nie zawsze mieliśmy już do czynienia z sytuacją, która wymagała pokazania naszej drugiej twarzy. Ale, według mnie, to czyni nas bardziej tajemniczymi i pociągającymi dla drugiego człowieka... W każdym razie ja mam drugą twarz choć nie wiem do końca sama, jaka ta druga twarz jest. A tak trochę żartując: drugą twarz ma zwłaszcza kobieta gdy rano wstaje z łóżka i nie ma makijażu :) oj, wtedy ta mroczna twarz daje o sobie znać ;) Oczywiście to samo tyczy się mężczyzn, żeby nie było, że tylko kobiety straszą ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. W każdym człowieku jest Dr. Jekyll i Mr. Hyde.Spokojni z pozoru i do czasu ,wpadamy w złość ,gdy ktoś nadepnie nam na odcisk.Potem już może być tylko grożniej,gorzej lub...Oby do tego lub nigdy nie doszło!Zbrodnie w afekcie są moim zdaniem właśnie takim doskonałym przykładem dwoistości natury człowieka jest Jack Unterweger, ceniony pisarz i reporter śledczy. Przystojny, czarujący i ekstrawagancki. Atrakcja wiedeńskiej socjety.Okazuje się ,że za tym przystojnym i miłym "opakowaniem"kryje się psychopatyczny morderca.Historia nie do uwierzenia,zdarzyła się naprawdę.Takich historii ludzkośc zna wiele,za wiele!

    jolunia559@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Czasami człowiek ma nie tylko dwie twarze, jak księżyc jasną i ciemną stronę, ale cztery- jak pradawne bóstwo Światowid, ba, żeby tylko cztery... Niektórzy maja inną twarz na każdy dzień tygodnia, porę roku, dla każdego inną...
    W każdym razie nikt nie jest jednoznaczny....
    "Rzeczywiście, tak jak księżyc, ludzie znają mnie tylko z jednej, jesiennej strony..."

    OdpowiedzUsuń
  13. Każdy z nas na pewno spotkał się z rozczarowaniem związanym z faktem, iż świat nie jest tylko czarno-biały. Istnieją odcienie szarości, na które nie jesteśmy z zasady przygotowani. Niektóre bardziej przybliżają się ciemnej barwie, inne jasnej, tej… lepszej. Ale czy na pewno? Czy na pewno to, co mówimy na co dzień o posiadaniu dwóch osobowości w jednej, jest prawdą? Czy prawdą jest dysponowanie dwiema stronami medalu, z których jedną zezwalamy, aby poznali inni, a drugą, pozostawiamy dla siebie? Moja odpowiedź brzmi: owszem.
    Często, jeżeli nie częściej, w naszym życiu spotykamy ludzi i jesteśmy przekonani, że poznaliśmy ich obie twarze. Jaki jest nasz żal, gdy dowiadujemy się, iż za maską uśmiechu ukrywają coś mroczniejszego, co dotychczas ukrywali. Dlatego w pełni zgadzam się ze stwierdzeniem, iż każdy człowiek posiada dwie twarze, z których ta druga może być niebezpieczna, ponieważ jest nieznana, nieodgadniona, wręcz obca dla świata zewnętrznego, gdyż została skrzętnie przesłonięta przez lepsze Ja. A niegdyś niewidoczna dla ludzkiego oka, po wyzwoleniu może okazać się przerażająca.

    adres e-mail: abiardzka@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Blask miejskich latarni rozświetlał ulicę.
    Odpowiedź, w troszkę innym stylu. Życzę miłego czytania.

    Księżyc sporadycznie - tej nocy - oświetlał okolicę, gęste deszczowe chmury zgrabnie mu w tym przeszkadzały. Wzdłuż drogi ciągnęły się rzędy domków nieco oddalonych od miejskiego źródeł iluminacji, stały, skryte wśród jabłoni. Ciszę nocy przerywało jedynie odległe szczekanie psa, którego właściciele przenieśli z domu, do budy. Biedny Fafik wydawał się tym faktem niezbyt pocieszony. Tuż po 23 życie na ulicy Wawelskiej zamierało, tak jakby czas staną w miejscu. Nikt, oprócz wzmożonych patroli policji nie pojawiał się w tej strefie, głównie ze strachu o własne zdrowie, życie i ewentualny środek transportu. Wszystko za sprawą włamań, które od kilku tygodni spędzały sen z oczu pozostałym w domach rodzinom. Niestety tutejsi mieszkańcy - ludzie biznesu, nie potrafili zaradzić fali kradzieży, nie pomagały alarmy, psy, czy też regularne patrole. Najdziwniejsze jest to, że nikomu nigdy nie udało się złapać sprawców popełnianych przestępstw. Niektórzy podejrzewają nieciekawą młodzież mieszkająca w pobliskiej dzielnicy, inni zorganizowaną szajkę bandytów, co poniektórzy oskarżają swoich sąsiadów, niestety, są to tylko domysły.

    „Wczoraj mieli wyjechać na konferencję” – pomyślała Matylda, nieznacznie wychylając się zza starej jabłoni. Jej przycupnięta sylwetka, opatulona ciemnym płaszczem zlewała się z mrokiem nocy. Przez dłuższy czas przyglądała się willi znajdującej się po drugiej stronie ulicy.
    Nie kłamała, dom wygląda na pusty – szepnęła, chowając się powrotem za chropowaty pień. Powolnym, pewnym ruchem poczęła ubierać pomarszczonymi dłońmi, czarne skurzane rękawiczki. Przypadkowy obserwator dostrzegłby z łatwością – o ile byłoby na tyle jasno - że nie są to ruchy amatorki, tylko profesjonalistki zajmującą się swoim fachem przez większość swojego życia, – czyli bardzo długo.
    „ Jeszcze tylko kilka głębszych oddechów dla uspokojenia sumienia” – pomyślała opierając się o drzewo. „Oto nadszedł ten czas, ostatnia akcja… będę musiała wynieść wszystko, co się da i w spokoju przejść na emeryturę, w końcu moje 46 lat do czegoś obligują” - zaśmiała się w duchu, „Ci durnie, nawet nie podejrzewają staruszki, która uczy ich dzieci w prywatnej szkole. Szkoła, taaak prawdziwe błogosławieństwo, dzięki tym chwalącym się dzieciakom wiem, kiedy dom jest pusty. Zresztą to nie tylko ich zasługa, pani psycholog upojona winem też opowiada, co nieco…” jej rozmyślania zostały przerwane przez cichy stukot. Wychyliwszy powoli głowę zza tymczasowej osłony ujrzała parę policjantów patrolujących okolicę, uśmiechnęła się do siebie „ Dokładnie jak w zegarku, zawrócą i potem droga wolna. Trochę mi smutno, że ich okradam… ale co mogę począć? Mam zbyt wielkie potrzeby, a zbyt małe możliwości finansowe… no cóż, taki już mój żywot - W dzień kochana pani od historii, w nocy złodziejka okradająca ich domy. Mam nadzieje, że mnie nie złapią, nie chcę by uczniowie zapamiętali mnie, jako złego człowieka” westchnęła „ o! Przeszli, czas ruszać„ Przeżegnawszy się, podniosła się zgrabnie z ziemi i ruszyła bezszelestnie ku swojemu celowi…

    adres e-mail: Krystian.citowicki@tlen.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. To samo co na górze. Umieszczam jeszcze raz, ponieważ dopiero teraz zauważyłem, że pierwsze zdanie mi przeskoczyło :) tak to jest jak człowiek się śpieszy;)

    Odpowiedź, w troszkę innym stylu. Życzę miłego czytania.

    Blask miejskich latarni rozświetlał ulicę. Księżyc sporadycznie - tej nocy - oświetlał okolicę, gęste deszczowe chmury zgrabnie mu w tym przeszkadzały. Wzdłuż drogi ciągnęły się rzędy domków nieco oddalonych od miejskich źródeł iluminacji, stały, skryte wśród jabłoni. Ciszę nocy przerywało jedynie odległe szczekanie psa, którego właściciele przenieśli z domu, do budy. Biedny Fafik wydawał się tym faktem niezbyt pocieszony. Tuż po 23 życie na ulicy Wawelskiej zamierało, tak jakby czas staną w miejscu. Nikt, oprócz wzmożonych patroli policji nie pojawiał się w tej strefie, głównie ze strachu o własne zdrowie, życie i ewentualny środek transportu. Wszystko za sprawą włamań, które od kilku tygodni spędzały sen z oczu pozostałym w domach rodzinom. Niestety tutejsi mieszkańcy - ludzie biznesu, nie potrafili zaradzić fali kradzieży, nie pomagały alarmy, psy, czy też regularne patrole. Najdziwniejsze jest to, że nikomu nigdy nie udało się złapać sprawców popełnianych przestępstw. Niektórzy podejrzewają nieciekawą młodzież mieszkająca w pobliskiej dzielnicy, inni zorganizowaną szajkę bandytów, co poniektórzy oskarżają swoich sąsiadów, niestety, są to tylko domysły.

    „Wczoraj mieli wyjechać na konferencję” – pomyślała Matylda, nieznacznie wychylając się zza starej jabłoni. Jej przycupnięta sylwetka, opatulona ciemnym płaszczem zlewała się z mrokiem nocy. Przez dłuższy czas przyglądała się willi znajdującej się po drugiej stronie ulicy.
    Nie kłamała, dom wygląda na pusty – szepnęła, chowając się powrotem za chropowaty pień. Powolnym, pewnym ruchem poczęła ubierać pomarszczonymi dłońmi, czarne skurzane rękawiczki. Przypadkowy obserwator dostrzegłby z łatwością – o ile byłoby na tyle jasno - że nie są to ruchy amatorki, tylko profesjonalistki zajmującą się swoim fachem przez większość swojego życia, – czyli bardzo długo.
    „ Jeszcze tylko kilka głębszych oddechów dla uspokojenia sumienia” – pomyślała opierając się o drzewo. „Oto nadszedł ten czas, ostatnia akcja… będę musiała wynieść wszystko, co się da i w spokoju przejść na emeryturę, w końcu moje 46 lat do czegoś obligują” - zaśmiała się w duchu, „Ci durnie, nawet nie podejrzewają staruszki, która uczy ich dzieci w prywatnej szkole. Szkoła, taaak prawdziwe błogosławieństwo, dzięki tym chwalącym się dzieciakom wiem, kiedy dom jest pusty. Zresztą to nie tylko ich zasługa, pani psycholog upojona winem też opowiada, co nieco…” jej rozmyślania zostały przerwane przez cichy stukot. Wychyliwszy powoli głowę zza tymczasowej osłony ujrzała parę policjantów patrolujących okolicę, uśmiechnęła się do siebie „ Dokładnie jak w zegarku, zawrócą i potem droga wolna. Trochę mi smutno, że ich okradam… ale co mogę począć? Mam zbyt wielkie potrzeby, a zbyt małe możliwości finansowe… no cóż, taki już mój żywot - W dzień kochana pani od historii, w nocy złodziejka okradająca ich domy. Mam nadzieje, że mnie nie złapią, nie chcę by uczniowie zapamiętali mnie, jako złego człowieka” westchnęła „ o! Przeszli, czas ruszać„ Przeżegnawszy się, podniosła się zgrabnie z ziemi i ruszyła bezszelestnie ku swojemu celowi…

    adres e-mail: Krystian.citowicki@tlen.pl

    OdpowiedzUsuń
  16. ,, Każdy z nas ma przynajmniej dwie twarze.
    Jedną, o której wiesz tylko Ty...
    ...i drugą, która zachowuje się w taki sposób by inni widzieli Cię tak jakbyś chciał żeby Cię postrzegali.’’

    Popieram jak najbardziej stwierdzenie, że każdy człowiek ma dwie twarze i ta druga twarz jest bardziej mroczna i niebezpieczna. Możemy to jednoznacznie stwierdzić, na podstawie obserwacji otoczenia.

    Tak… ludzie mają dwie twarze, jedną, którą pokazują światu i drugą, ukrytą gdzieś głęboko, która ujawnia się tylko w wyjątkowych sytuacjach. Takie dwie maski sobie wytworzyli. Która jest prawdziwa? Nie wiem, może obie?

    Mamy różne oblicza, które zmienia się zależnie od sytuacji. Ważne jest natomiast, by zachować jakiś wspólny pierwiastek, odpowiadający za podstawę spójnego naszego wizerunku. Pewne nasze cechy, czy poglądy, nie zmienią się niezależnie od warunków.

    Przeważnie, tę pierwszą twarz bardziej pozytywną, pokazujemy w kontaktach z otoczeniem. Staramy się być błyskotliwi, przebojowi, uczynni oraz dobrzy. Wszystko zależy od sytuacji i danej osoby z którą mamy akurat kontakt. Pragniemy się zaprezentować z jak najlepszej strony, aby każdy, kto ma z nami do czynienia odbierał nas w samych superlatywach. W ten sposób próbujemy ukryć nasze braki i kompleksy, które tkwią gdzieś głęboko w naszej podświadomości. Jesteśmy niczym aktorzy na scenie z przyklejonym sztucznym uśmiechem, próbując jak najbardziej wiarygodnie odegrać swą rolę. Tak jest np. w przypadku, gdy spotykamy jakąś starszą panią, która jest miejscową plotkarą i choć myślimy o niej ,,wścibskie babsko’’, to w bliższym kontakcie, uśmiechamy się czarująco mówiąc ,,dzień dobry pani, ładny mamy dzień’’. I tak oto objawia się nasza ,,anielska’’ dwulicowość.

    Drugą twarz, dokładnie chronimy przed otaczającym nas światem. Chowamy ją w zaciszu swego domu. Myślę, że każdy z nas posiada mroczne i niebezpieczne oblicze, tylko że, u jednych osób jest bardziej spokojne, można nawet rzecz opanowane. Przykładem mogą być, choćby zwykłe kłótnie czy waśnie między członkami rodziny. Nikt, przecież nie kłóci się po cichu, tylko zawsze jest tak, że podnosimy głos, dając upust emocjom i ukazując niebezpieczne oblicze słownej agresji.

    Niekiedy jednak ujawnia się o wiele bardziej groźniejsza twarz, nie mająca żadnych zahamowań. To prawdziwy socjopata w każdym calu, idealnie się maskujący w zewnętrznym świecie. Weźmy np. przypadek przemocy w rodzinie. Mąż znęca się psychicznie i fizycznie nad żoną. Na ,,zewnątrz’’, człowiek ten, jest postrzegany jako dobry i kochający małżonek, który dba o dom, rodzinę, chodzi do kościoła i jest wyznawcą zasad moralnych, zaś w zaciszu domowego ogniska, wychodzi z niego demon, pełny negatywnych i jakże niebezpiecznych emocji.

    Podobnie jest w przypadku niektórych nastolatków. Taki młody człowiek, w domu, w otoczeniu rodziny, stwarza pozory normalności, zaś gdy wychodzi na ulicę, przeistacza się w ,,potwora z mokradeł’’, który napada na biedne staruszki, okradając je, czasami dokonuje gwałtów na młodych dziewczynach lub z nudów zaczepia i zmusza niewinnych chłopców do bójki. Właśnie ten przypadek pokazuje, jak może być mroczna i wypaczona natura człowieka, pełna sprzeczności.

    Jak więc widzicie, każdy z nas ma dwa różne oblicza. U niektórych osób są one mniej wyraziste zaś u pozostałych bardziej. Wszystko zależy od naszego charakteru i umiejętności kamuflażu. Niektórzy mają po prostu większą siłę walki i samozaparcia, dzięki czemu zostaje uśpiona, bądź ,,zgaszona’’ mroczna i niebezpieczna natura człowieka. Musimy więc pamiętać o tym, że czasem pozory mylą i trzeba bacznie obserwować z kim tak naprawdę ma się do czynienia.

    Nie oznacza to jednak, że powinniśmy unikać ludzi jak ognia. Gdybyśmy byli wszyscy idealni, to po prostu, wiało by z każdej strony nudą. Powinniśmy zaakceptować wszystkie swoje cechy dobre i te złe. Musimy nauczyć się walczyć z własnymi słabościami i podchodzić do wielu spraw z większym dystansem. Tylko wtedy, odnajdziemy się labiryncie naszego życia.

    OdpowiedzUsuń
  17. Owszem, w każdym z nas drzemie ktoś inny, choć często głęboko w nas skrywany, ktoś komu nasze dobre oblicze nie daje dojśc do słowa. Lecz są sytuacje, kiedy ta nasza mroczniejsza połowa się ujawnia, kiedy nie możeby stawić jej czoła, kiedy wychodzi na światło dzienne i ... przeraża!
    Na ogół człowiek nie jest zły, bo więcej jest w niego dobroci, ale zawsze gdzieś jest ten maleńki pierwiastek zła. Często nie zdajemy sobie sprawy, że nasza twarz przybiera inny złowieszczy wymiar. Ale jedno jest pewne - każdy ma dwie twarzy, czy TY, czy JA, czy ON!

    onlyme30@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. Zdarza się, że patrząc na siebie w lustrze widzimy kogoś innego. W takich mikro momentach dostrzegamy w sobie obce nam istnienie - kogoś, kto przeraża nas samych... Zastanawiamy się, do czego, tak na prawdę jesteśmy zdolni.
    Niestety nie możemy odpowiedzieć na to pytanie, pozostaje ono odwieczną tajemnicą, aż do sytuacji, w której uświadamiamy sobie na co nas stać.
    I tak, żyjąc ukrywamy się przed światem i samym sobą... Pewni w niepewności, że może nigdy nie dowiemy się, kim jesteśmy na prawdę.
    'Dwie Twarze' to za mało, bowiem nasz umysł skrywa o wiele więcej niewiadomych.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zgadzam się ,że każdy człowiek ma dwie twarzy-tylko moim zdaniem światu pokazujemy te twardsze odbicie.Boimy się,że jeśli pokażemy jak bardzo jesteśmy uczuciowi czy naiwni to ludzie to wykorzystają.I wcale by mnie nie zdziwiło,gdyby faktycznie tak się stało.Szkoda,ze musimy grać twardych i skrywać swe uczucia choć zdarzają się i ludzie ,gdy swe drugie oblicze mają jeszcze gorsze niż te pierwsze ale moim zdaniem stanowią oni mniejszość i oby tak było dalej.

    justyna1 justynawolny@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. Niestety, człowiek ma inną twarz przy dużej grupie ludzi, a inną wśród osób wobec których się nie kryje. Gdy chce być uznawany za miłego i sympatycznego - zrobi wszystko, by włożyć maskę uprzejmości. Kiedy jednak emocje biorą górę - przestaje się hamować i ... wychodzi szydło z worka. A wtedy może już nie być ciekawie... W ten sposób działają psychopaci, którzy krążą wokół ludzi szukając swojej ofiary!

    izaszyma@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  21. Każdy człowiek ma dwie twarze cóż to jest całkiem możliwe i trafne stwierdzenie albowiem ja znam kilka osób które są naprawdę bardzo zmienne. Czasami bywają dobre i łagodne jak baranki a np. na imprezie wychodzi z nich prawdziwy lew. Dlatego przyznaje racje autorowi tego powiedzenia jednak nie do końca. ponieważ on mówi, że ta druga twarz częściej jest mroczna ja jednak uważam, że ona zazwyczaj jest spokojniejsza i skierowana w dobra stronę.

    OdpowiedzUsuń
  22. jeszcze zapomniałam o dodaniu e-maila bo jak widzę niektóre osoby je podają a więc:

    basia.n0@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  23. Jest taki wiersz Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej:

    Poszłam w masce zwinięta w pelerynę ciemną
    Z oczami zwężonymi w migocące sierpy
    Szczęście mnie nie poznało i tańczyło ze mną
    Nie wiedząc, że to jestem ja, której nie cierpi
    Los także mnie nie poznał i pomyślał sobie
    Czemuż mam nie dogodzić tej obcej osobie.

    Nie zgadzam się z zawartym w pytaniu stwierdzeniem. Moim zdaniem człowiek ma wiele twarzy. Inną dla szefa, inną dla współpracowników, jeszcze inną w domowych pieleszach. Inną dla ukochanej, inną dla żony.
    Już w dzieciństwie dociera do nas, że określone zachowania przynoszą wymierne korzyści. To się nazywa - wychowanie. Potem już samo się dzieje.
    Dr Jekyll and Mr Hyde to skrajność. Człowiek jest plastyczny. Przystosowuje się. Spełnia wymagania.
    Czasem, w określonych okolicznościach ujawnia jeszcze inne oblicza, z których istnienia sam nie zdawał sobie sprawy. I nie musi to być wcale mroczna strona jego osobowości. To może być przecież oblicze bohatera.

    OdpowiedzUsuń