Wspólnie z Wydawnictwem Skrzat zapraszamy do udziału w konkursie, w którym do wygrania jest najnowsza książka Magdaleny Zarębskiej "Kaktus na parapecie".
To opis ze strony wydawnictwa:
Chcielibyście przenieść się w czasie? Bohater tej opowieści, Mikołaj, pewnego dnia obudził się w świecie z przeszłości. Wszystko było inne, a w dodatku jakieś dziwaczne. Zero komputerów, zero iPodów, zero McDonalda. Zamiast olbrzymich galerii handlowych – PDT-y, w których udane zakupy graniczą z cudem. Zamiast wypasionych fur – skromne syrenki i trabanty. A jesienią zamiast lekcji – trzydniowe wykopki! Domyślacie się, co to za czasy? Zapraszamy w podróż po Polsce lat 70. Gwarantujemy niezapomniane wrażenia!
Aby zawalczyć o tę książkę, należy odpowiedzieć na poniższe pytanie: "Jeżeli miałbyś/miałabyś możliwość podróżowania w czasie, to do jakiej epoki byś się cofnął/ cofnęła? Napisz dlaczego" .
Na Wasze odpowiedzi czekamy do nabliższej soboty, Wydawnictwo Skrzat przeznaczyło 3 egzemplarze książki na nagrody.
POWODZENIA:)
Gdybym już miała taką możliwość, to chętnie wróciłabym do lat 70-80 - tych. Do lat dzieciństwa. Chciałabym przekonać się, na ile prawdziwe są moje wspomnienia, czy dzieciństwo faktycznie smakowało tak fantastycznie jak się teraz wydaje. Do czasów, kiedy banan czy czekolada był wydarzeniem i świętem, a nie czymś zwyczajnym. Do czasów, kiedy z rodziną się było, a nie rozmawiało na fb czy przez komórkę...Do czasów, które wyśmiewa Bareja. Do czasów, kiedy chcieliśmy być na Zachodzie, ale nie kalkowaliśmy Ameryki. Właśnie dlatego.
OdpowiedzUsuńmewa
Gdybym miała możliwość podróżowania w czasie, chciałabym się przenieść, cofnąć do epoki starożytnej. Chciałabym znaleźć się w starożytnym Egipcie, Grecji lub Rzymie, jednak najbardziej 'kręci' mnie Egipt. Oczywiście wtedy musiałabym zająć miejsce żony u boku znamienitego faraona. Chciałabym dogłębniej poznać ten okres, przekonać się na swojej skórze, czy naprawdę był tak fajny - jak mnie się ciągle wydaje :)
OdpowiedzUsuńZ drugiej jednak strony bardzo chciałabym również przenieść się do epoki romantyzmu. Strasznie wielkie mam upodobanie do długich sukien, wachlarzy i tych wszystkich kobiecych dodatków, które teraz nieco zmieniły swą formę :) Oczywiście ma to też swoje minusy...ale nie o tym teraz. Mając u boku swojego rycerza, walczącego o moje serce i swój dobry honor, czułabym się wyjątkowa.
Sądzę, że trudno jest wybrać między jedną epoką... z wielką przyjemnością odwiedziłabym wszystkie, ponieważ uwielbiam historię.
x.miqa.x@hotmail.com
http://miqaisonfire.wordpress.com
Ja jak byłam dużo,dużo młodsza zawsze chciałam żyć w epoce romantyzmu,kiedy to obowiązywały długie,piękne suknie,piękne kapelusze czy inne nakrycia kłowy,panie jeżdziły karetami a panowie byli wobec płci damskiej dżentelmenami na każdym kroku.I myślę,że dzisiaj moje marzenie się nic ,ani trochę nie zmieniło.
OdpowiedzUsuńZ wizytą u Brunona...
OdpowiedzUsuń(Anula Wawrzyniak, anulawawrzyniak@gmail.com)
Dawno temu w niewielkim ukraińskim mieście żył sobie drobny, nieśmiały człowiek z ogromną wyobraźnią. Urodził się w rodzinie żydowskiej, ale nie znał nawet jidysz i trudno byłoby go nazwać ortodoksyjnym wyznawcą. Mimo to oczekiwał na Mesjasza.
Uczył też w szkole, by zdobyć środki na utrzymanie. Na zajęciach z tech...niki wolał jednak snuć zasłuchanym dzieciom opowieści, które przenosiły je do niezwykłego świata baśni i fantazji. W tych historiach wszystko było możliwe...
W pewnym momencie zaczął spisywać te opowieści. Powstały dwa tomy opowiadań - o księgach, o wiośnie, o ojcu zmieniającym się to w sępa, to w karalucha, o tajemniczym albumie ze znaczkami, który wywołuje rewolucje, i o niezwykłym sanatorium, gdzie można cofać czas i uciekać śmierci spod znaku klepsydry...
W samotności tworzył również powieść o przyjściu Mesjasza. I sam ją ilustrował...
Co poniektórzy zapamiętali nawet pierwsze zdania: o matce, która rano oznajmia rodzinie, że przybył na ziemię ten, którego oczekiwano od tysiącleci...
Przyszła wojna. I zmiotła małego, niesmiałego człowieczka o wielkiej wyobraźni, z powierzchni ziemi. Dziś nie ma nawet jego grobu. Ani powieści, która zaginęła bez śladu, powierzona na przechowanie anonimowym dziś dla badaczy znajomym.
Podobno ktoś ją znalazł.
Ktoś - kogoś - powiadamiał, usiłując sprzedać rękopis.
Ale ślad się urwał.
A poszukiwacze owej "Księgi" odchodzą z tego świata, jeden po drugim.
Tylko ja wciąż wierzę, że ten tekst gdzieś - GDZIEŚ - musi być.
Gdybym mogła przenieść się w czasie, nie wybrałabym więc żadnej odległej epoki. Chciałabym znaleźć się w Drohobyczu w latach 30. XX stulecia, tuż przed wybuchem wojennej zawieruchy. Przejść się w sierpniu ulicą Krokodyli po Republice Marzeń. Nawiedzić Sanatorium pod Klepsydrą...
Poznać Schulza. Poznać jego "Mesjasza". I może - uratować ich obu od zagłady? Wiem, że byłoby warto.
Ja z pewnością chciałbym się cofnąć do czasów swojego dzieciństwa, do czasów kiedy żyli bliscy mi ludzie czyli przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Wtedy żyłem na podkarpackiej wsi, doskonale pamiętam że wtedy żyło się inaczej, chleb miał inny smak a mleko prosto od krowy...mniam...do tego wieczorem spotkania z sąsiadami i opowiadania ciekawych historii do późnych godzin nocnych. Tamte czasy były dla mnie wyjątkowe, gdyż ukształtowały mój światopogląd. W tamtych czasach żyło się powoli z pozytywnym nastawieniem do świata. Doskonale pamiętam stare filmy wyświetlane przez kino objazdowe w szkole podstawowej, pierwsze młodzieńce zauroczenia i złamane serce. Chciałbym właśnie wrócić do "tych" czasów.
OdpowiedzUsuńGdybym miała możliwość podróżowania w czasie, chciałabym przenieść się w czasy, gdy żył Jezus Chrystus, a konkretnie do czasów Jego publicznej działalności. Bardzo chciałabym zobaczyć, jak wyglądał, usłyszeć, jak przemawiał, być świadkiem cudów. Marzy mi się uczestnictwo w uczcie weselnej w Kanie Galilejskiej, a także w zgromadzeniu, w czasie którego nastąpiło rozmnożenie chleba, nie mówiąc o byciu świadkiem wskrzeszenia Łazarza. Pragnęłabym zobaczyć, jak chodzi po wodzie i być może wypróbować w ten sposób swoją wiarę. Te i inne wydarzenia z życia Jezusa znam z Biblii, książek, filmów, ale dla mnie niesamowite byłoby zobaczyć to wszystko na własne oczy. Bardzo ciekawe byłoby także dla mnie poznanie osób z bliskiego otoczenia Jezusa: Jego Matki i apostołów; zobaczenie ich w zwyczajnych sytuacjach dnia codziennego - przy pracy oraz w czasie wędrówek z Jezusem. Ale gdyby udało mi się trafić właśnie w to miejsce w tym czasie, pragnęłabym również tak po prostu, zwyczajnie porozmawiać z Jezusem jak z przyjacielem. Może doradziłby mi coś, może pocieszyłby mnie w mych kłopotach. A może tak zwyczajnie pożartowalibyśmy i pogawędzilibyśmy o różnych sprawach. Dla mnie takie spotkanie byłoby czymś szczególnym, czymś, czego nie zapomniałabym do końca życia. A gdybym jakimś przypadkiem miała przy sobie aparat fotograficzny (choćby taki w telefonie komórkowym), to zdjęcie Jezusa byłoby dla mnie najwspanialszą pamiątką i największym skarbem.
OdpowiedzUsuńDorota Pansewicz
pandora14@op.pl
h go
OdpowiedzUsuńCzasy dziecinstwa.Przelom lat 70 i 80.Tesknota za beztroska,cieplem i wieloma niezapomnianymi chwilami.Za czekaniem na Mikolaja,ktory obdarzy prezentem w postaci paru orzechow,pomarancza i wyrobu czekoladopodobnego .Za kuligiem,w ktorym biora udzial dorosli i dzieci, konczym sie bitwa na sniezki.Za latem spedzonym pod namiotem ,zasypianiu przy ognisku sluchajac koncertu swierszczy.A najbardziej za babcia,ktora wyciagajac cieple buleczki z pieca ,usmiechala sie tak czule jak nikt inny.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze nie ma mozliwosci podrozowania w czasie.Niejeden z nas chetnie skorzystalby z takiej,chociaz by po to, aby po raz ostatni przytulic ukochana osobe,ktorej juz nie ma.
Gdybym miała możliwość podróżowania w czasie, chciałabym się przenieść, cofnąć do epoki Ludwika XVI. Chciałabym poznać tamtą kulturę i obyczaje "na własnej skórze". Chciałabym móc żyć na dworze francuskim i chodzić na te piękne bale.
OdpowiedzUsuńChętnie przeniosłabym się w czasy panowania dwóch ostanich Jagiellonów. To mój ulubiony okres w historii polskiej, a gdybym już tam się znalazła to chciałbym być damą dworu w orszaku królowej, mieszkac na Wawelu, mieć piękne długie suknie, uczestniczyć w turniejach i balach, a w końcu poznać przystojnego rycerza na karym rumaku.
OdpowiedzUsuńNajchętniej przeniosła bym się do czasów gdy żyli faraonowie i piękna Kleopatra. Mogłabym na własne oczy zobaczyć jak wznoszone są piramidy, jakie skarby i tajemnice one skrywają i zobaczyć ten cały ludzi trud i poświęcenie wobec władcy, ale również tą cudowną, niepokalaną krainę.
OdpowiedzUsuńChoć nie przeczę, że fascynowały by mnie też czasy gdy na morzach rządzili prawdziwi piraci, gdy ich statki toczyły bitwy, a wkoło można było spotkać jednookiego lub jednorękiego pogromcę mórz:)
Monia :)
onlyme30@o2.pl
Jako "młoda dzierlatka"zaczytywałam się w powieści Gdizna pąsowej róży Maria]i Kruger.W tej książce bohaterka w cudowny sposób przeniosła się do roku 1880.W czasy,gdy panie chodziły w krynolinach,kapeluszach i koniecznie z parasolką w ręku by nie opalić nadmiernie noska.Młode dziewczyny uczęszczały na pensję i odprowadzane były koniecznie przez swoje pokojówki.Anda-bochaterka powieści nie potrafiła odnależć się za bardzo w czasach swojej prababki i ciągle popełniała gafy.Książka napisana z humorem.Dla mnie była romantyczna podróżą w czasie.Myślę,że chciałabym pomieszkać chwilę w tamtej epoce i zobaczyć tamten świat swoimi oczami.Niestety widzę jeden mankament swojej wyprawy w przeszłość.Wtedy obowiązywały gorsety mocno zasznurowane w pasie.Nie wiem jak można było w czymś takim oddychać,o chodzeniu nie wspomnę!Pomijając ten niewygodny szczególik,chyba bym mogła sobie pohulać w roku 1880.
OdpowiedzUsuńjolunia559@wp.pl
Niechaj będzie aż starożytność... dobra, to za daleko. A więc może późne czasy szlacheckie w Polsce, przed pierwszą wojną. Uwielbiam książki Ireny Zarzyckiej, więc czasy jej powieści byłby dla mnie doskonałe. Prawdziwi cygani i ich tabory, szczęśliwe dzieciństwa na dworach, gdzie najważniejsza była zabawa i przyroda, gdzie uczono dobrych manier i wiedzy o świecie, ogólnie, bez tych wszystkich nieprzydatnych bzdetów jak przemiana pokoleń u morszczynu. Wprawdzie to akurat proste, ale po co mi? Chciałabym przenieść się w świat bajkowy, świat pięknych sukni i uroczystych balów, a także w świat honorowych mężczyzn, dla których Bóg, honor i ojczyzna jednak były ważne i wyznaczały jakiś cel w życiu. Świat rozmachu, nie takiego sztucznego i na chwilę, świat tradycji... Jestem staroświecka. I czasami marzę by być Itą Kruszyńską, dzikuską, która chodzi po drzewach i nie czesze włosów a w odpowiednim czasie spotyka swojego księcia i dla niego jest skłonna nawet ubrać sukienkę :) Bo aktualnie sama nie znoszę sukieniek :D
OdpowiedzUsuńJa najchętniej tobym się cofnął do średniowiecza. Nie ma to jak rycerze, konie i walki. Wtedy mężczyzna miał inny status i kobieta miała inny. Była Panią o którą trzeba było walczyć, zjednywać sobie jej serce, walczyć w jej imię oraz w imię swojej ojczyzny. Obowiązywał kodeks rycerski, tak, oczywiście szumowiny też się szerzyły, ale jednak życie było jakoś poukładane. Przynajmniej w określonych kręgach. Interesuję się różnymi sztukami walki, ale nigdy nie miałem przyjemności ćwiczyć na koniu, pięknym rumaku - tak jak robili to rycerze. Także zdecydowanie epoka średniowiecza jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńtokom@op.pl