niedziela, 12 czerwca 2011

Konkurs z Magdaleną Zarębską

Wspólnie z Wydawnictwem Skrzat zapraszamy do udziału w konkursie, w którym do wygrania jest najnowsza książka Magdaleny Zarębskiej "Kaktus na parapecie".

To opis ze strony wydawnictwa:
Chcielibyście przenieść się w czasie? Bohater tej opowieści, Mikołaj, pewnego dnia obudził się w świecie z przeszłości. Wszystko było inne, a w dodatku jakieś dziwaczne. Zero komputerów, zero iPodów, zero McDonalda. Zamiast olbrzymich galerii handlowych – PDT-y, w których udane zakupy graniczą z cudem. Zamiast wypasionych fur – skromne syrenki i trabanty. A jesienią zamiast lekcji – trzydniowe wykopki! Domyślacie się, co to za czasy? Zapraszamy w podróż po Polsce lat 70. Gwarantujemy niezapomniane wrażenia!

Aby zawalczyć o tę książkę, należy odpowiedzieć na poniższe pytanie: "Jeżeli miałbyś/miałabyś możliwość podróżowania w czasie, to do jakiej epoki byś się cofnął/ cofnęła? Napisz dlaczego" .

Na Wasze odpowiedzi czekamy do nabliższej soboty, Wydawnictwo Skrzat przeznaczyło 3 egzemplarze książki na nagrody.
POWODZENIA:)



13 komentarzy:

  1. Gdybym już miała taką możliwość, to chętnie wróciłabym do lat 70-80 - tych. Do lat dzieciństwa. Chciałabym przekonać się, na ile prawdziwe są moje wspomnienia, czy dzieciństwo faktycznie smakowało tak fantastycznie jak się teraz wydaje. Do czasów, kiedy banan czy czekolada był wydarzeniem i świętem, a nie czymś zwyczajnym. Do czasów, kiedy z rodziną się było, a nie rozmawiało na fb czy przez komórkę...Do czasów, które wyśmiewa Bareja. Do czasów, kiedy chcieliśmy być na Zachodzie, ale nie kalkowaliśmy Ameryki. Właśnie dlatego.

    mewa

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdybym miała możliwość podróżowania w czasie, chciałabym się przenieść, cofnąć do epoki starożytnej. Chciałabym znaleźć się w starożytnym Egipcie, Grecji lub Rzymie, jednak najbardziej 'kręci' mnie Egipt. Oczywiście wtedy musiałabym zająć miejsce żony u boku znamienitego faraona. Chciałabym dogłębniej poznać ten okres, przekonać się na swojej skórze, czy naprawdę był tak fajny - jak mnie się ciągle wydaje :)
    Z drugiej jednak strony bardzo chciałabym również przenieść się do epoki romantyzmu. Strasznie wielkie mam upodobanie do długich sukien, wachlarzy i tych wszystkich kobiecych dodatków, które teraz nieco zmieniły swą formę :) Oczywiście ma to też swoje minusy...ale nie o tym teraz. Mając u boku swojego rycerza, walczącego o moje serce i swój dobry honor, czułabym się wyjątkowa.
    Sądzę, że trudno jest wybrać między jedną epoką... z wielką przyjemnością odwiedziłabym wszystkie, ponieważ uwielbiam historię.

    x.miqa.x@hotmail.com
    http://miqaisonfire.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jak byłam dużo,dużo młodsza zawsze chciałam żyć w epoce romantyzmu,kiedy to obowiązywały długie,piękne suknie,piękne kapelusze czy inne nakrycia kłowy,panie jeżdziły karetami a panowie byli wobec płci damskiej dżentelmenami na każdym kroku.I myślę,że dzisiaj moje marzenie się nic ,ani trochę nie zmieniło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z wizytą u Brunona...

    (Anula Wawrzyniak, anulawawrzyniak@gmail.com)

    Dawno temu w niewielkim ukraińskim mieście żył sobie drobny, nieśmiały człowiek z ogromną wyobraźnią. Urodził się w rodzinie żydowskiej, ale nie znał nawet jidysz i trudno byłoby go nazwać ortodoksyjnym wyznawcą. Mimo to oczekiwał na Mesjasza.

    Uczył też w szkole, by zdobyć środki na utrzymanie. Na zajęciach z tech...niki wolał jednak snuć zasłuchanym dzieciom opowieści, które przenosiły je do niezwykłego świata baśni i fantazji. W tych historiach wszystko było możliwe...

    W pewnym momencie zaczął spisywać te opowieści. Powstały dwa tomy opowiadań - o księgach, o wiośnie, o ojcu zmieniającym się to w sępa, to w karalucha, o tajemniczym albumie ze znaczkami, który wywołuje rewolucje, i o niezwykłym sanatorium, gdzie można cofać czas i uciekać śmierci spod znaku klepsydry...

    W samotności tworzył również powieść o przyjściu Mesjasza. I sam ją ilustrował...
    Co poniektórzy zapamiętali nawet pierwsze zdania: o matce, która rano oznajmia rodzinie, że przybył na ziemię ten, którego oczekiwano od tysiącleci...

    Przyszła wojna. I zmiotła małego, niesmiałego człowieczka o wielkiej wyobraźni, z powierzchni ziemi. Dziś nie ma nawet jego grobu. Ani powieści, która zaginęła bez śladu, powierzona na przechowanie anonimowym dziś dla badaczy znajomym.

    Podobno ktoś ją znalazł.
    Ktoś - kogoś - powiadamiał, usiłując sprzedać rękopis.
    Ale ślad się urwał.

    A poszukiwacze owej "Księgi" odchodzą z tego świata, jeden po drugim.

    Tylko ja wciąż wierzę, że ten tekst gdzieś - GDZIEŚ - musi być.

    Gdybym mogła przenieść się w czasie, nie wybrałabym więc żadnej odległej epoki. Chciałabym znaleźć się w Drohobyczu w latach 30. XX stulecia, tuż przed wybuchem wojennej zawieruchy. Przejść się w sierpniu ulicą Krokodyli po Republice Marzeń. Nawiedzić Sanatorium pod Klepsydrą...

    Poznać Schulza. Poznać jego "Mesjasza". I może - uratować ich obu od zagłady? Wiem, że byłoby warto.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja z pewnością chciałbym się cofnąć do czasów swojego dzieciństwa, do czasów kiedy żyli bliscy mi ludzie czyli przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Wtedy żyłem na podkarpackiej wsi, doskonale pamiętam że wtedy żyło się inaczej, chleb miał inny smak a mleko prosto od krowy...mniam...do tego wieczorem spotkania z sąsiadami i opowiadania ciekawych historii do późnych godzin nocnych. Tamte czasy były dla mnie wyjątkowe, gdyż ukształtowały mój światopogląd. W tamtych czasach żyło się powoli z pozytywnym nastawieniem do świata. Doskonale pamiętam stare filmy wyświetlane przez kino objazdowe w szkole podstawowej, pierwsze młodzieńce zauroczenia i złamane serce. Chciałbym właśnie wrócić do "tych" czasów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdybym miała możliwość podróżowania w czasie, chciałabym przenieść się w czasy, gdy żył Jezus Chrystus, a konkretnie do czasów Jego publicznej działalności. Bardzo chciałabym zobaczyć, jak wyglądał, usłyszeć, jak przemawiał, być świadkiem cudów. Marzy mi się uczestnictwo w uczcie weselnej w Kanie Galilejskiej, a także w zgromadzeniu, w czasie którego nastąpiło rozmnożenie chleba, nie mówiąc o byciu świadkiem wskrzeszenia Łazarza. Pragnęłabym zobaczyć, jak chodzi po wodzie i być może wypróbować w ten sposób swoją wiarę. Te i inne wydarzenia z życia Jezusa znam z Biblii, książek, filmów, ale dla mnie niesamowite byłoby zobaczyć to wszystko na własne oczy. Bardzo ciekawe byłoby także dla mnie poznanie osób z bliskiego otoczenia Jezusa: Jego Matki i apostołów; zobaczenie ich w zwyczajnych sytuacjach dnia codziennego - przy pracy oraz w czasie wędrówek z Jezusem. Ale gdyby udało mi się trafić właśnie w to miejsce w tym czasie, pragnęłabym również tak po prostu, zwyczajnie porozmawiać z Jezusem jak z przyjacielem. Może doradziłby mi coś, może pocieszyłby mnie w mych kłopotach. A może tak zwyczajnie pożartowalibyśmy i pogawędzilibyśmy o różnych sprawach. Dla mnie takie spotkanie byłoby czymś szczególnym, czymś, czego nie zapomniałabym do końca życia. A gdybym jakimś przypadkiem miała przy sobie aparat fotograficzny (choćby taki w telefonie komórkowym), to zdjęcie Jezusa byłoby dla mnie najwspanialszą pamiątką i największym skarbem.

    Dorota Pansewicz
    pandora14@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. h go

    Czasy dziecinstwa.Przelom lat 70 i 80.Tesknota za beztroska,cieplem i wieloma niezapomnianymi chwilami.Za czekaniem na Mikolaja,ktory obdarzy prezentem w postaci paru orzechow,pomarancza i wyrobu czekoladopodobnego .Za kuligiem,w ktorym biora udzial dorosli i dzieci, konczym sie bitwa na sniezki.Za latem spedzonym pod namiotem ,zasypianiu przy ognisku sluchajac koncertu swierszczy.A najbardziej za babcia,ktora wyciagajac cieple buleczki z pieca ,usmiechala sie tak czule jak nikt inny.
    Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze nie ma mozliwosci podrozowania w czasie.Niejeden z nas chetnie skorzystalby z takiej,chociaz by po to, aby po raz ostatni przytulic ukochana osobe,ktorej juz nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdybym miała możliwość podróżowania w czasie, chciałabym się przenieść, cofnąć do epoki Ludwika XVI. Chciałabym poznać tamtą kulturę i obyczaje "na własnej skórze". Chciałabym móc żyć na dworze francuskim i chodzić na te piękne bale.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chętnie przeniosłabym się w czasy panowania dwóch ostanich Jagiellonów. To mój ulubiony okres w historii polskiej, a gdybym już tam się znalazła to chciałbym być damą dworu w orszaku królowej, mieszkac na Wawelu, mieć piękne długie suknie, uczestniczyć w turniejach i balach, a w końcu poznać przystojnego rycerza na karym rumaku.

    OdpowiedzUsuń
  10. Najchętniej przeniosła bym się do czasów gdy żyli faraonowie i piękna Kleopatra. Mogłabym na własne oczy zobaczyć jak wznoszone są piramidy, jakie skarby i tajemnice one skrywają i zobaczyć ten cały ludzi trud i poświęcenie wobec władcy, ale również tą cudowną, niepokalaną krainę.
    Choć nie przeczę, że fascynowały by mnie też czasy gdy na morzach rządzili prawdziwi piraci, gdy ich statki toczyły bitwy, a wkoło można było spotkać jednookiego lub jednorękiego pogromcę mórz:)

    Monia :)
    onlyme30@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Jako "młoda dzierlatka"zaczytywałam się w powieści Gdizna pąsowej róży Maria]i Kruger.W tej książce bohaterka w cudowny sposób przeniosła się do roku 1880.W czasy,gdy panie chodziły w krynolinach,kapeluszach i koniecznie z parasolką w ręku by nie opalić nadmiernie noska.Młode dziewczyny uczęszczały na pensję i odprowadzane były koniecznie przez swoje pokojówki.Anda-bochaterka powieści nie potrafiła odnależć się za bardzo w czasach swojej prababki i ciągle popełniała gafy.Książka napisana z humorem.Dla mnie była romantyczna podróżą w czasie.Myślę,że chciałabym pomieszkać chwilę w tamtej epoce i zobaczyć tamten świat swoimi oczami.Niestety widzę jeden mankament swojej wyprawy w przeszłość.Wtedy obowiązywały gorsety mocno zasznurowane w pasie.Nie wiem jak można było w czymś takim oddychać,o chodzeniu nie wspomnę!Pomijając ten niewygodny szczególik,chyba bym mogła sobie pohulać w roku 1880.
    jolunia559@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Niechaj będzie aż starożytność... dobra, to za daleko. A więc może późne czasy szlacheckie w Polsce, przed pierwszą wojną. Uwielbiam książki Ireny Zarzyckiej, więc czasy jej powieści byłby dla mnie doskonałe. Prawdziwi cygani i ich tabory, szczęśliwe dzieciństwa na dworach, gdzie najważniejsza była zabawa i przyroda, gdzie uczono dobrych manier i wiedzy o świecie, ogólnie, bez tych wszystkich nieprzydatnych bzdetów jak przemiana pokoleń u morszczynu. Wprawdzie to akurat proste, ale po co mi? Chciałabym przenieść się w świat bajkowy, świat pięknych sukni i uroczystych balów, a także w świat honorowych mężczyzn, dla których Bóg, honor i ojczyzna jednak były ważne i wyznaczały jakiś cel w życiu. Świat rozmachu, nie takiego sztucznego i na chwilę, świat tradycji... Jestem staroświecka. I czasami marzę by być Itą Kruszyńską, dzikuską, która chodzi po drzewach i nie czesze włosów a w odpowiednim czasie spotyka swojego księcia i dla niego jest skłonna nawet ubrać sukienkę :) Bo aktualnie sama nie znoszę sukieniek :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja najchętniej tobym się cofnął do średniowiecza. Nie ma to jak rycerze, konie i walki. Wtedy mężczyzna miał inny status i kobieta miała inny. Była Panią o którą trzeba było walczyć, zjednywać sobie jej serce, walczyć w jej imię oraz w imię swojej ojczyzny. Obowiązywał kodeks rycerski, tak, oczywiście szumowiny też się szerzyły, ale jednak życie było jakoś poukładane. Przynajmniej w określonych kręgach. Interesuję się różnymi sztukami walki, ale nigdy nie miałem przyjemności ćwiczyć na koniu, pięknym rumaku - tak jak robili to rycerze. Także zdecydowanie epoka średniowiecza jest dla mnie.

    tokom@op.pl

    OdpowiedzUsuń