niedziela, 5 czerwca 2011

"Morderczy" konkurs z Łukaszem Śmiglem

Kolejny konkurs na CPA czas zacząć:)

Tym razem do wygrania są 3 egzemplarze książki "Mordercy", której autorem jest Łukasz Śmigiel. Książka została ufundowana przez wydawnictwo Oficynka
Aby wziąć udział w "morderczych rozgrywkach", należy wypowiedzieć się w poniższym temacie:

Czy uważasz, że w każdym człowieku istnieje "morderczy pierwiastek"? W jakich sytuacjach może się uaktywnić? 
Na Wasze odpowiedzi czekamy tutaj na blogu, do soboty, 11 czerwca.
POWODZENIA:)

18 komentarzy:

  1. Jestem po studiach prawniczych .Wykłady z prawa karnego mieliśmy z uroczym starszym wykładowcą i sedzią zarazem. A rozpoczęły się one od stwierdzenia ,że każdy z nas jest potecjalnym mordercą i może trafić za kratki na wiele lat .Wykłady były super - bo sucha wiedza z paragrafów była przeplatana przypadkami z kariery sędziowskiej owego pana . Zgadzam się z tym całkowicie . Każdy z nas składa się z wielu pierwiastów - są w nich dobre i złe elementy. A życie wiadomo nie zawsze rozpieszcza i czasem przywodzi na skraj wytrzymałości nerwowej .Uważam się za normalnego człowieka ,ale z ręką na sercu wyznaję ,że prawdopodobnie zabiłabym w obronie koniecznej własnej , zabiłabym gdyby ktoś chciał uśmiercić mojego ukochanego. Jestem zdania ,że w każdy z nas drzemie ten tajemniczy instynkt , który pewnie jest po przodkach .

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedź konkursowa:

    Uważam, że w każdym z nas czai się ukryty potwór. Przyczajony, cierpliwy, wyczekujący odpowiedniej dla siebie chwili, by móc obnażyć swe ostre kły. Bestia na skroś zła, łaknąca krwi, cierpienia i łez... czysty pierwiastek mordercy, pierwiastek zła. Wystarczy moment załamania, kilka porządnych kłód, które nieszczęsny los z uśmiechem na wyimiganowanych ustach, skrzętnie układa pod nogami. Wystarczy, parę obelg rzuconych nam w twarz, przez osoby najbliższe naszym sercom. Tylko Tyle albo aż tyle, by spuścić ogary z łańcucha. Nie każdy od razu posunie się do morderstwa, nie każdy jest na tyle silny, aby to zrobić. Jednakże każdemu z nas wykreują się mordercze, mroczne myśli, myśli żyjącego z nami w symbiozie... drugiego ja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie myslimy o morderstwie zabijajac komara ,pajaka czy mysz.Nie myslimy, ze w tych malych cialkach tez jest zycie.Uwazamy to za odruch i przyjmujemy to za norme.
    W kazdym z nas jest kawalek mordercy.
    "Oddalbym zycie za moje dziecko"-czesto sie slyszy,ale pytanie nasowa sie samo,czyje zycie?
    Czy widzac zakrwawione cialo naszej najblizszej osoby,dziecka,rodzica,czy partnera nie mielibyscie ochoty tego samego zrobic ze sprawca ?
    Cale szczescie u wiekszosci z nas wygrywa-"zdrowy rozsadek" i sprawiedliwosc oddajemy w rece sadow.

    OdpowiedzUsuń
  4. * Oczywiście tam miało być: "wyimaginowanych" a nie "wyimiganowanych". Literki, źle mi się poustawiały ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie, że tak. Każdy ma swojego demona, siedzącego gdzieś w koncie potylicy na krześle, na co dzień związany sznurami superego. Na co dzień. Czasami podszeptuje słowa w chwili zdenerwowania, czasami ciska ręką lub innym twardszym przedmiotem wprost w przeciwnika. Każdy ma ten instynkt, kwestia doboru naturalnego.

    Co jeśli w skutek zdarzeń jego więzy zostaną zerwane, a on wydostanie się z piwnicy naszej podświadomości? Chaos spowodowany brakiem zasad moralnych prowadzi do jednego, w mniej lub bardziej wyrafinowany sposób.

    Obrona własna? Czy nie jest tak, że wypuszczamy go w momencie zagrożenia? Czy nie jest tak, że wstępuje w nas i następną rzeczą jaką widzimy jest rozkwaszona twarz oponenta?

    Każdy ma swojego demona, normy kulturowe każą nam trzymać bydle w piwnicy, nie dopuszczać do siebie możliwości jego istnienia, doprowadzając do swoistego wynaturzenia, to jest częścią nas. Zło jest częścią każdego człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pewno mogę powiedzieć, że taki pierwiastek morderczy tkwi w wielu osobach.
    Może być taka sytuacja, że istnieją pewne uwarunkowania, dzięki którym może się ten pierwiastek rozwijać (np. patologiczne dzieciństwo). Wpływają one na psychikę człowieka, przez co może on (choć wcale nie musi) stać się mordercą.
    Może być też tak, że w człowieku tkwi ten morderczy pierwiastek gdzieś głęboko. Nikt by się po takiej osobie nie spodziewał, że tkwią w niej mordercze instynkty, nawet ona sama. Aż w końcu coś może je wydobyć na zewnątrz. Takim częstym bodźcem popychającym do morderstwa jest np. zazdrość. Pod wpływem zazdrości człowiek jest nieraz zdolny do zabicia drugiej osoby. Jest to fakt powszechnie znany - ile się słyszy o zbrodniach popełnianych pod wpływem zazdrości.
    Jednak pytanie konkursowe brzmi: Czy w każdym człowieku istnieje morderczy pierwiastek? Według mnie nie. Owszem, istnieją sytuacje jeszcze inne, w których człowiek staje się zdolny do zabicia drugiego człowieka. Może tak być w chwili, gdy nasze własne życie jest zagrożone. Wtedy mając do wyboru: zabić w swojej obronie lub zginąć, wiele osób byłoby w stanie zabić, choć nigdy wcześniej tak by o sobie nie pomyślały. Podobnie może być wówczas, gdy zagrożone jest życie osoby, którą kochamy. Np. matka, czerpiąc siłę i moc ze swej miłości matczynej, niejednokrotnie byłaby chyba w stanie zabić, aby tylko ochronić swoje dziecko. Ale to samo się tyczy pragnienia ochrony kogokolwiek z naszych najbliższych. I to jest prawda. Wielu z nas, choć tego nie podejrzewa, w sytuacji zagrożenia życia własnego lub bliskiej osoby byłoby zdolnych do zabicia drugiego człowieka. Zawsze powtarzam, ze człowiek nigdy nie może być pewien, do czego jest zdolny, dopóki nie znajdzie się w konkretnej sytuacji, z którą przyjdzie mu się zmierzyć. Ale moim zdaniem zabicie kogoś w obronie życia swojego lub czyjegoś (w rzeczywistej sytuacji zagrożenia)nie jest morderstwem. Nie jestem specjalistką w prawie karnym, więc nie do końca wiem, jaka jest prawna definicja morderstwa, ale w moim odczuciu morderstwo to zbrodnia dokonana z zimną krwią, z wyrachowaniem. A przecież przedstawionych powyżej sytuacji nie można do takich zaliczyć. Wydaje mi się, że w takich chwilach zagrożenia człowiek nawet do końca nie myśli, a na pewno nie analizuje tego, co ma robić. Po prostu kieruje się pewnego rodzaju instynktem. Po prostu CHCE ŻYĆ, stąd zabija w obronie własnej. Myślę, że chyba w każdym człowieku jest naturalne pragnienie życia.Ale powtarzam: według mnie to nie jest morderstwo.
    Ja nigdy nie byłam w takiej sytuacji, gdy zagrożone byłoby moje życie lub życie kogoś z moich bliskich, nie musiałam wybierać: dać się zabić czy zabić samej. Nie wiem więc, czy byłabym zdolna do zabicia drugiego człowieka, nawet w obliczu zagrożenia. Być może tak. Może sama nie wiem nawet, do czego jestem zdolna. Mam jednak nadzieję, że nigdy się nie dowiem. Że nie znajdę się w sytuacji,gdy będę musiała się dowiedzieć. Wolę żyć w nieświadomości. Ale na pewno mam pełną świadomość tego, że z zimną krwią nie potrafiłabym nikogo zabić. Nawet gdybym kogoś nienawidziła. Podejrzewam, że już prędzej byłabym zdolna do jakiejś słodkiej zemsty (słodkiej dla mnie oczywiście), ale nie do morderstwa. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić tego, że kogoś zabijam. Mogę więc z całą pewnością stwierdzić, że morderczynią nie jestem. I jestem pewna, że bardzo wiele osób może z równą pewnością tak o sobie powiedzieć. Właśnie dlatego twierdzę, iż według mnie nie w każdym człowieku tkwi pierwiastek morderczy. Z pewnością w wielu - wystarczy posłuchać wiadomości z kraju i ze świata, żeby się o tym niestety przekonać. Ale na szczęście nie we wszystkich. Na szczęście - bo gdyby wszyscy ludzie mieli w sobie morderczy pierwiastek, ten świat by bardzo szybko zmierzał do zagłady. A mimo wszystko, mimo ogromu zła dziejącego się na świecie, wciąż jest nadzieja...
    "Dziwny jest ten świat, gdzie jeszcze wciąż mieści się wiele zła (...)Lecz ludzi dobrej woli jest więcej(...)".

    Dorota Pansewicz - pandora14@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Homo homini lupus est, mawiali starożytni nie bez przyczyny. Nie ma większego drapieżnika na Ziemi niż człowiek, istoty która by się lubowała w zabijaniu i mordach. Bo zwięrzęta to robią by przeżyć. A człowiek? Dla pieniędzy, dla zachcianki, dla kaprysu. Bo ktoś na kogoś się krzywo popatrzył. Bo ktoś kogoś zawadził. Powodów by ujawnić morderczy pierwiastek jest niestety mnóstwo. I coraz częściej go nie potrafi kontrolować, w świecie pełnym pośpiechu, frustracji, biedy czy beznadziejności i braku perspektyw, nadziei... dla niektórych zabić to jak splunąć. Co przeraża i daje do myślenia.

    Dariusz

    dariusz.wierzanski@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  8. W moim przekonaniu prawdziwym mordercą jest ktoś,kto nie zabija z przymusu,np. w sytuacji zagrożenia życia, wtedy najprawdopodobniej nie myśli się o niczym innym jak o wartości swojego lub kogoś bliskiego życiu. Według mnie mordercą można nazwać kogoś,kto całkowicie świadomie dopuszcza się czynu jakim jest zabicie drugiego człowieka. Gdy wie, że w tym właśnie momencie odbiera komuś życie, a jego psychika nie reaguje na to. Moim zdaniem, ojciec chroniący swojego dziecka przed bandytami, nie jest "prawdziwym" mordercą, jeśli w samoobronie zabił napastnika. Może wielu ludzi się ze mną nie zgodzi, ale nie bądźmy takimi pesymistami, nie każdy z nas to ukryty morderca.

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę,że w każdym człowieku istnieje coś takiego jak "morderczy pierwiastek".Uaktywnia się w chwili bezpośredniego zagrożenia życia,swojego,ale i bliskich.
    W przeciwności do zwierząt,mamy wolną wolę i na szczęście potrafimy panować nad swoimi pierwotnymi instynktami.
    Uważam się za osobę spokojną,ale Bóg mi świadkiem,że nie wiem,jak bym postapiła,gdyby coś lub ktoś,zagroził życiu mojego dziecka...
    Czy potrafiłbym pozbawić człowieka życia,skoro nie ja mu je dałam i nie ja powinnam odbierać?Nie wiem i nigdy nie chcę wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zamieszczam jeszcze raz odpowiedź, ponieważ w poprzedniej wiadomości nie podałem adresu mailowego

    Mój adres e-mail: serducho88@tlen.pl

    Odpowiedź konkursowa:

    Uważam, że w każdym z nas czai się ukryty potwór. Przyczajony, cierpliwy, wyczekujący odpowiedniej dla siebie chwili, by móc obnażyć swe ostre kły. Bestia na skroś zła, łaknąca krwi, cierpienia i łez... czysty pierwiastek mordercy. Wystarczy moment załamania, kilka porządnych kłód, które nieszczęsny los z uśmiechem na wyimaginowanych ustach, skrzętnie układa pod nogami. Wystarczy, parę obelg rzuconych nam w twarz, przez osoby najbliższe naszym sercom. Tylko Tyle albo aż tyle, by spuścić ogary z łańcucha. Nie każdy od razu posunie się do morderstwa, nie każdy jest na tyle silny, aby to zrobić. Jednakże każdemu z nas wykreują się mordercze, mroczne myśli, myśli żyjącego z nami w symbiozie... drugiego ja.

    Mój adres e-mail: serducho88@tlen.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Istnieje, istnieje. Wychodzi np gdy komputer się zawiesi, a my nie zapisaliśmy paru godzinnej pracy, gdy kromka spadnie z masłem na dole, gdy ochlapie nas błotem autobus, gdy jakiś baran będzie ruszał na skrzyżowaniu 5 minut, gdy znów nic nie wygramy w totka, gdy widzimy wiadomości i wieści o stadionach/autostradach, gdy widzimy podwyżki, rachunki, polityków, gdy trzeba wstać rano do pracy, gdy widzimy stan konta na koniec miesiąca, gdy widzimy brud i tłumy spoconych grubasów nad Bałtykiem w wakacje, gdy jedynie pies cię rozumie...

    Robert d020601119@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedyś przeczytałam, że żadne człowiek nie rodzi się ze skłonnością do dobra lub zła. I się z tym zgadzam. Człowiek rodzi się, jako „tabula rasa”, czysta, nieskazitelna karta, która jest kształtowana przez otoczenie. Przez rodziców, dziadków, przyjaciół oraz bliższe lub dalsze otoczenie. Wszystko ma wpływ na nieukształtowanego jeszcze człowieka. „Morderczy pierwiastek” wcale nie musi narodzić się w osobie pokrzywdzonej przez los, biednej, która ma jednak przy sobie kochającą rodzinę. Taki pierwiastek może pojawić się także u osoby z dobrego domu, wykształconej, dla której zabrakło ciepła domu i miłości najbliższych. Na uaktywnienie takiego pierwiastka jest o wiele łatwiejsze niż wychowanie dziecka na porządnego człowieka. Dziecko kształtuję się całe życie, jednak wystarczy jedna rzecz, niewielki przycisk, który zmieni jego charakter. Z uśmiechniętego, niewinnego dziecka stanie się zamkniętym w sobie i wtedy zostawiony bez niczyjej pomocy może zostać pochłonięty przez własne potwory. A trzeba pamiętać, że taki pierwiastek nie uaktywni się sam, ale bardzo łatwo go wywołać, a o wiele trudniej zahamować później. A to ma ogromny wpływ na psychikę takiej osoby, a także na jej otoczenie.

    OdpowiedzUsuń
  13. To taka iskra, coś nagle budzi w nas to, co definiujemy jako nieludzkie, brudne, niegodne człowieczeństwa. Wściekłość, złość, niesprawiedliwość świata zwracajacego się przeciwko nam... czujemy mrowienie i bliskość przedmiotów, które mozemy użyć. I wtedy nadchodzi czas wyboru - skierujemy tę siłę przeciwko komuś, czy jednak przeciwko sobie. Zabić siebie, czy odebrać życie mniej znane?

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiele osób z pewnością zaprzecza, że istnieje w nich ,,morderczy pierwiastek’’. Dla niektórych jest to rzecz niewyobrażalna, że można tak po prostu kogoś zabić. Wziąć broń np. pistolet, wycelować w drugą osobę i tak po prostu nacisnąć spust, lub kogoś udusić , czy utopić w wannie.

    Ja uważam, że są różne sposoby zabijania i choć każdy z nas zapiera się , że nigdy by się nie dopuścił morderstwa , to ja powiem ,,nigdy nie mów nigdy’’.

    Ja wiem , że w każdym z nas tkwi ,,morderca’’, także i we mnie. Jest to tzw. pierwiastek zwierzęcy. Może on nigdy się nie ujawnić i ,,przespać’’ całe nasze życie, lub spowodowany jakąś dramatyczną sytuacją, uaktywnić się i wyjść na światło dzienne.

    Mogę przytoczyć parę przykładów, które pokazują morderczą stronę natury ludzkiej. Choćby młoda kobieta, która decyduje się na aborcje. Nie ważne w jaki dramatyczny sposób doszło do poczęcia, ważne jest to, że świadomie z premedytacją zabija niewinne, bezbronne dziecko, które nie potrafi się samo obronić. Dla mnie jest to morderstwo i nie znam na to innego określenia.

    Podobnie jest z sytuacją kiedy wsiadamy za kierownicę samochodu po pijanemu. Świadomie przyczyniamy się do potencjalnego morderstwa. Nie zdajemy sobie sprawy z konsekwencji, dopóki rzeczywiście nie odbierzemy komuś życia. I na nic wtedy nasze tłumaczenia, że alkohol, że chwilowe zaćmienie. Weź to wytłumacz najbliższej rodzinie ofiary.

    Dużo osób mówi, że jedynie zdecydowało by się zabić w obronie własnej, kiedy zagrożone by było jego życie, ewentualnie najbliższych. Może i tak, ale dla mnie nie jest to morderstwo, raczej zabójstwo, ponieważ nie zamordowałbym kogoś dla własnego kaprysu, tylko w imię obrony swojego życia.

    Pewnie wzbudzę poruszenie, ale uważam, że nawet ,,ten na górze’’ , też przyczynia się w jakimś stopniu do morderstwa np. w postaci nieuleczalnych chorób, czyli świadomie doprowadza do śmierci drugiej osoby. Takie są moje odczucia .

    Mordujemy się codziennie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Pijąc alkohol, paląc papierosy, biorąc narkotyki, stopniowo krok po kroku wbijamy kolejny gwóźdź do naszej trumny.

    Mogłabym tak pisać w nieskończoność, lecz nie o to przecież chodzi. Bóg dał nam rozum, dzięki czemu możemy odróżniać dobro od zła, lecz nasza psychika jest bardzo skomplikowana i pogmatwana i dlatego najlepiej będzie, jak zaakceptujemy każdą stronę naszej natury ludzkiej, wtedy będzie nam się lepiej żyło, ale może, to taki mój nic nieznaczący bełkot ?.?.?.............

    Krystyna Meszka ( krysia2304@buziaczek.pl )

    OdpowiedzUsuń
  15. Morderczy pierwiastek? Mocno powiedziane, o ile jednak nad samym hasłem bym się zastanowił to nie mogę zaprzeczyć, że Coś siedzi w naszym wnętrzu - coś co sprawia, że człowiek jest zdolny do wszystkiego. Moja odpowiedź będzie bardzo niekonwencjonalna - jak i ja sam - mianowicie zacytuję fragment swojego, niepublikowanego dotąd, utworu.

    "Dwa czarne krążki. Małe, nieefektowne, z pozoru nic nieznaczące punkty, a tyle w nich zła. Tak wiele nienawiści. Zaskakujący jest ten świat. Przecież tego chciałeś, ku temu dążyłeś przez całe życie. Masz swoją okazję. Spójrz tylko jak przesiąknięte są złością, demonicznym gniewem. Nieczułe na ból i cierpienie. Czyste, skrystalizowane zło, a ty możesz raz na zawsze usunąć je z tego świata. To takie Proste! Zrób to, no zrób! Podświadomość miała rację. Zgadzał się z nią we wszystkim prócz jednego szczegółu – to wcale nie było proste. Nigdy nie przypuszczał, że będzie miał tyle wątpliwości. Przecież jest wojownikiem dobra. Wie, że czyni słusznie. Nie ma najmniejszych wątpliwości – czy aby na pewno? Miał jednak skrupuły.
    Dwa punkty. Drobne, niczym nie wyróżniające się spośród milionów innych, które widywał do tej pory.
    Po raz pierwszy się zawahał. Nagle usłyszał w głowie krzyki ofiar zamachu sprzed lat. Przypomniał sobie, jak wielkiego cierpienia był świadkiem. Ile niewinnych czarnych kulek straciło wówczas swój blask.
    – To dla większego dobra. Ku chwale ludzkości!
    Pociągnął za cyngiel. Punkty gwałtownie drgnęły, uderzając niemal o krawędzie otworów, równie czarnej jak one kominiarki i znieruchomiały na wieki.
    – A jednak – wyszeptał. – to takie proste." [Kamil Czepiel]

    ... Proste. Ale dlaczego? Kwestia motywacji? A może naszej natury?

    OdpowiedzUsuń
  16. Każdy człowiek ma w sobie pierwotny, dziki instynkt, który przez lata ewolucji nauczyliśmy się kontrolować czy maskować. To nas odróżnia od innych gatunków. Jednak drzemiącego w nas zwierzęcia gotowego rzucić się do gardła komuś, kto nas lub naszych najbliższych skrzywdził, nie jesteśmy w stanie do końca powstrzymać. Myśl o zemście, rosnące w środku napięcie i chęć wyrównania rachunków to tylko niektóre sygnały, że nasz "morderczy pierwiastek" dochodzi do głosu i próbuje się wydostać się z ciemnej klatki, w której go dawno temu zamknęliśmy. Czy tak powinno być? Moim zdaniem są sytuacje, gdzie taka reakcja jest usprawiedliwiona. Gdyby ktoś chciał skrzywdzić mojego trzyletniego siostrzeńca myślę, że mój uśpiony morderca mógłby się zbudzić ze słodkiego snu...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Morderczy pierwiastek istnieje w każdym, u jednych jest go mniej u innych więcej.
    Są sytuacje i są ludzie, którzy poddają mu się w ostateczności, gdy czują, że nie mają wyboru, gdy myślą, że to ich ostatni ratunek i dzięki niemu się wyswobodzą lub coś osiągną.
    Ale są też i ludzie, którzy są pod ciągłym wpływem tego zabójczego pierwiasta, to tak jakby ich napromieniował, bo nie potrafią go wyrzucić ze swojej głowy i swoich czynów.
    I czasem wystarczy źle wypowiedziane słowo, jakiś niepojęty lub nerwowy gest, lub jakaś chwilowa zła myśl, aby zapalić jakiś płomień, którego nie da się już ugasić i który doprowadza morderczych zapędów. Jednak bywa, że wystarczy doprawdy niewiele, aby nawet człowiek-niewiniątko stał się mordercą, gdy staje w obronie własnego życia, nieposkromionej zazdrości czy w imię miłości.

    Monia

    onlyme30@o2.pl

    OdpowiedzUsuń